- Nie myślimy już o meczu z Cracovią, tylko o tym co czeka nas jutro. Niedzielną porażkę trzeba wymazać, ale wyciągnęliśmy z niej wnioski. Wczoraj oglądaliśmy spotkanie z Cracovią i każdy wie, co zrobił wtedy źle. Do pojedynku z Belgami podejdziemy zupełnie inaczej i zupełnie inna będzie też nasza gra - stwierdził przed wylotem do Bruggi Bosacki. W meczu z Brugge lechici nie mają zamiaru bronić jednobramkowej zaliczki z pierwszego spotkania. - Bronienie tego wyniku przez 90 minut może się źle skończyć. Pokazało to spotkanie we Wronkach, gdzie Brugge straciło bramkę w ostatniej minucie i nie miało już czasu na odrobienie strat. Nie możemy bronić tego wyniku, który osiągnęliśmy we Wronkach, bo możemy w końcówce stracić gola. Spróbujemy stwarzać sobie sytuacje strzeleckie. Chcemy strzelić bramkę, żeby potem spokojnie grać - powiedział kapitan "Kolejorza". Lech będzie się musiał mocno napracować, aby wywalczyć awans do fazy grupowej. - Na tym etapie pucharów europejskich nie ma już słabych zespołów. Wszyscy się cieszyli, że zagramy z Brugge, ale to nie jest słaby klub. Są tylko mniej znani w Europie. Na tym poziomie trzeba grać na 200%, bo każdy z każdym może wygrać. Obecne rozgrywki europejskie to potwierdzają, gdyż drużyny dużo wyżej notowane przegrywają z zespołami, które są mniej znane - zauważył "Bosy". W meczu z Belgami zabraknie Sławomira Peszko, który pauzuje za nadmiar żółtych kartek. - Na pewno Sławka będzie brakowało, ale są chłopcy, którzy mogą go zastąpić i być może przesądzić o losach spotkania - zakończył Bosacki.