Jak ocenia pan szanse Lecha przed meczem z Udinese? Lekkim faworytem jest Udinese, ale nie znaczy że muszą wygrać to spotkanie. Udinese w grudniu przeżywało kryzys, od kilku meczu widać, że zespół odzyskał formę... Oni nie przeżywali kryzysu, cały czas prezentowali podobny poziom. Po prostu mieli taki okres, że nie mogli wygrać meczu. Ostatnio poprawiła się im sytuacja kadrowa. Doszedł Zapata, Asamoah , kliku zawodników wyleczyło kontuzje. Generalnie jest to porządny, silny zespół, ale Lech może z nim powalczyć. Kluczem do awansu będzie zapewne pierwszy meczu w Poznaniu. Lech musi wygrać na swoim stadionie... - Wcale tak nie uważam. Na przykład wynik 0:0 w Poznaniu nie byłby taki zły. Przecież w Udine może być remis 1:1 i Lech awansuje. Zawodnicy Lecha podkreślają, że najgroźniejszym zawodnikiem Udinese jest Antoni Di Natale. Pan podziela to zdanie? - Nie. Oni mają wielu niebezpiecznych zawodników. Zwracanie uwagi tylko na Di Natale byłoby nie na miejscu. Panuje taka opinia, że Udinese nie jest typowym włoskim zespołem, bo prezentuje się lepiej w ofensywie, niż defensywie. - Chciałbym i życzę tego Lechowi, aby tę opinię potwierdził na boisku. Ja uważam, że tak nie jest do końca, ale na pewno Udinese jest mocniejsze, gdy atakuje. A jak pana zdaniem Lech powinien zagrać w tym meczu? - Nie zastanawiałem się nad tym. Będę Lechowi kibicował, ale o sposobie gry zadecyduje trener Franciszek Smuda. On wie najlepiej, jak to zrobić. Leo Beenhakker wbrew sprzeciwowi PZPN-u podjął się roli doradcy Feyenoordu Rotterdam. Prezes PZPN-u Grzegorz Lato na razie nie reaguje, co pan by zrobił na jego miejscu? W końcu ubiegał się pan o fotel prezesa. - Dla mnie sprowadzanie tego problemu do tego, co w Feyenoordzie i za jakie pieniądze robi Beenhakker nie ma sensu. Zapytam - gdyby Leo w momencie, gdy został trenerem reprezentacji ogłosił na pierwszej konferencji, że będę też konsultantem w Feyenoordzie, to czy by to przeszło? Dlaczego pod dwóch, czy trzech latach ma być inaczej? Poza tym nie jest to problem Beenhakkera, ale nas - Polaków. My jak widzimy jakiegoś obcokrajowca, który nie mówi po polsku tylko w innym języku, to robimy z niego Boga. Ostatnio zapadła decyzja o degradacji Jagiellonii. Jak pan odbiera karanie klubów w ten sposób? Dla mnie jest to kompromitacja całego systemu. Degradowanie klubów nie ma już dzisiaj żadnego sensu. Poza tym jest niezgodne z prawem. Wina klubów jest oczywista, ale należy karać tylko osoby. W sprawie klubów trzeba ogłosić amnestię. Żadnej abolicji, tylko amnestię dla klubów. Natomiast amnestii nie może być dla osób zamieszanych w korupcję. Obecnie nie ma koncepcji walki z korupcją. Jak ukarano Jagiellonię, to równie dobrze można ukarać każdy klub. W większym czy mniejszym stopniu każdy zespół był w to zamieszany. W każdym klubie mógł znaleźć się ktoś nieuczciwy. Rozmawiał: Grzegorz Wojtowicz