Były piłkarz reprezentacji Polski przypomniał najciekawsze zdarzenia ze światowego i polskiego futbolu mijających dwunastu miesięcy. - Przede wszystkim piękna, porywająca gra Hiszpanii. To futbol, który bawi. Mistrzowie świata pokazali na turnieju w RPA, że niekoniecznie siła fizyczna musi mieć przewagę nad techniką i polotem - podkreślił Boniek. - Jeśli chodzi o nasze podwórko, nie sposób nie zacząć od Lecha. Świetna postawa w Lidze Europejskiej, w efekcie wyjście z silnej grupy. Pamiętam również nieprawdopodobny finisz majowych rozgrywek ekstraklasy. Dwie ostatnie kolejki zmieniły wszystko. Wydawało się, że Wisła sięgnie po mistrzostwo, tymczasem rzutem na taśmę pierwszy finiszował Lech. Do tego gole w ostatnich sekundach - poznaniacy je zdobywali, wiślacy tracili - przypomniał 80-krotny reprezentant Polski. Boniek "oszczędził" reprezentację narodową, która przez osiem miesięcy nie była w stanie wygrać meczu, a w rankingu FIFA spadła na najniższe w historii, 73. miejsce. - Na razie kadra nie wywołuje żadnych emocji. Z prostego powodu - nie gra meczów o punkty. A wiadomo, jak jest ze spotkaniami towarzyskimi. Jeśli reprezentacja przegra, to mówi się, że wynik nie jest istotny, ponieważ chodziło np. o sprawdzenie pewnych wariantów. Do zwycięstw też nie przywiązuje się wielkiej wagi - to po prostu kolejny etap przygotowań. W przyszłym roku będzie zresztą podobnie. Kadra narodowa zacznie nas podniecać dopiero wówczas, gdy zbliżą się finały Euro 2012 - zaznaczył Boniek. Zaskoczeniem w mijającym roku był dla niego wybór gospodarzy mistrzostw świata w 2018 (Rosja) i 2022 roku (Katar). Szczególnie chodzi o mundial na Bliskim Wschodzie. - Rosja jest mniejszą sensacją, co innego Katar. To wybór bardziej polityczny niż racjonalny. Nie rozumiem, przecież w tym kraju nie da się grać w piłkę w miesiącach letnich! To państwo mniejsze od województwa mazowieckiego. Widocznie ktoś chce nam na siłę udowodnić, że jeśli ma się pieniądze, to można wszystko. Były zawodnik Widzewa, Juventusu i Romy podkreślił, że prywatnie mijający rok był dla niego udany. - Nie wydarzyło się nic złego. Wszyscy bliscy są zdrowi, a to jest najważniejsze - przyznał Boniek, dodając, że z "zawodowego" punktu widzenia to również był spokojny czas. Nawet mimo faktu, że od początku roku z ramienia UEFA pełnił funkcję ambasadora mistrzostw Europy w Polsce i na Ukrainie. - Szczerze mówiąc, nie traktuję tego wyróżnienia jako wydarzenia mijającego roku, ponieważ Michel Platini obiecał mi tę rolę już dwa lata wcześniej. Faktycznie, oficjalnie przedstawiono nas 7 lutego w Sali Kongresowej w Warszawie, podczas ceremonii losowania grup Euro 2012. Sama funkcja jest idealna. Obowiązków prawie wcale, za to przyjemność ogromna. A to ważne w moim wieku - stwierdził Boniek. - Jaka będzie polska piłka w następnym roku? Nie łudźmy się, na pewno nie stanie się mocniejsza, jeśli zabraknie napływu zdolnej młodzieży. Bez tego nie ma mowy o zdrowej konkurencji w klubach, a później w reprezentacji. Aby na "górze" było lepiej, najpierw musi się poprawić na "dole". Tak czy inaczej emocje będziemy mieli szybko, już w lutym za sprawą Lecha. Życzę mu, aby zaszedł jak najdalej w Lidze Europejskiej - zakończył Boniek.