Wszedłem na internetowe strony czterech wielkich federacji: Hiszpanii, Francji, Włoch i Niemiec. Chciałem sprawdzić to, co wydawało mi się jasne - jaki jest ich logotyp. Oczywiście, wszystko w kolorach narodowych. Innych już nie sprawdzałem, bo w większości potwierdziłby się moje przypuszczenia. PZPN zaproponował nam natomiast nowe logo. Pierwsze skojarzenia są różne, ale to normalne, do wszystkiego trzeba się przyzwyczaić. To, co mnie zaskoczyło, to ranga przedsięwzięcia. Była wielka pompa, jak rzadko kiedy. Wydawało się, albo chciano przekonać wszystkich, że zdarza się rzecz epokowa. Rozumiem, że trzeba tłumaczyć wydatki (koszty naprawdę horrendalne), ale nie można myśleć, że wszyscy muszą być na "tak" i skakać z radości. Reprezentacja nie "kręci" kibiców Poziomu piłki to nie zmieni i wizerunku chyba też nie. Zmiana logo, może nawet słuszna, powinna być 99. posunięciem, a nie pierwszym. Jest to odwracanie problemu. Zrobiono ostatni ruch, mówiąc, że teraz zaczniemy robić pierwszy. Związek przed Euro musi szukać różnych akcji i rozwiązań, aby skonsolidować, scementować, zmienić wizerunek naszej piłki. Spraw jest wiele do załatwienia. Na rok przed Euro reprezentacja nie "kręci" kibiców. Jest gdzieś na uboczu. Wszyscy na nią patrzą, ale częściej z pożałowaniem niż z podziwem. Polemiki piłkarzy na temat tego, kto powinien, a kto nie grać w kadrze, też przeszkadzają. Sponsorzy nie pchają się za bardzo. Na dzisiaj są jeszcze wolne pakiety sponsorskie, a do pierwszego meczu na Euro zostało niewiele ponad 12 miesięcy. Trener z człowieka podziwianego, uwielbianego, silnego, pewnego siebie, robi się kłębkiem nerwów. Co dzień ma nowy pomysł, dużo przekłamań, zmian decyzji. Wrażenie ogólne jest takie, że idziemy do tyłu, a nie do przodu. "Bomba" z Piszczkiem Bomba ostatnich dni to sprawa Łukasza Piszczka. Chłopak mówi, że poddał się karze i wszystko jest O.K., ale czy tak naprawdę? Piszczek nie może się dziwić, że kibice, dziennikarze mają inne zdanie. Zresztą prokuratura co dzień ostatnio zaskakuje nowymi aresztowaniami i końca problemu nie widać. Ja trzy lata temu proponowałem amnestię generalną, która z punktu widzenia sportowego rozwiązałaby sprawę, ale wtedy jacyś "mądrzy" mówili, że chcę ratować Widzew. Guzik prawda! Widzew na korupcji ucierpiał, jak mało kto w tym kraju, a był jej ofiarą, a nie organizatorem. Nikogo nie zatrzymano, nikogo nie dowożono, nikogo nie zwolniono za kaucją. Współpracy na linii PZPN - prokuratura nie widać. Kibice robią co chcą i gdzie chcą Tymczasem z kibicami mamy nie problem, ale bałagan totalny. Kibice robią, co chcą i gdzie chcą. Rządzą na stadionach i poza nimi. Dziwne nawet jest już przyzwyczajenie, że używamy słowa kibice wiedząc, że nazewnictwo to powinno być zupełnie inne. Krajobraz naprawdę jest chaotyczny i nieoptymistyczny. Lato i spółka, jakby nie zdając sobie z tego sprawy, błysnęli nowym logo myśląc, że przykryją rzeczywistość. Czy im się to uda? Ja mam tylko jedno zastrzeżenie. Polska to kolor biało-czerwony i tego mi brak w nowej ofercie. Ale co ja psioczę? Ma być lepiej. Myślmy pozytywnie. Nie zapomnijmy jednak pięknego określenia Jana Tomaszewskiego, które przytoczę będąc daleko od jego typu myślenia. "Jak w burdelu się źle dzieje i nie ma klientów, to trzeba zmieniać panienki, a nie meble." Interpretacje dowolne. <a href="http://zbigniewboniek.blog.interia.pl/?id=2066087">Dyskutuj na blogu Zbigniewa Bońka</a> *** Zbigniew Boniek nawiązał współpracę z INTERIA.PL. Pisze u nas felietony, a także prowadzi swojego bloga "Spojrzenie z boku Zibiego". Zapraszamy do lektury! Kolejne teksty Zibiego już niebawem! Autor zainspirował INTERIA.PL do finansowego wspierania Bydgoskiego Zespołu Placówek Wychowawczych z ul. Stolarskiej 2.