"Zamierzam prowadzić kampanię wyborczą. Najważniejsze jest sporządzenie bilansu otwarcia. Jeśli zostanę wybrany, to chcę wiedzieć czym będę kierować. Potrzebne jest też naprawianie prawa związkowego. Ale żeby to czynić, nie trzeba było wprowadzać stanu wojennego" - dodał Boniek, odnosząc się do poniedziałkowej decyzji Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu o wprowadzeniu w PZPN kuratora. Boniek zaznaczył, że jest kandydatem niezależnym, a nie "rządowym", jak próbują go przedstawiać niektórzy dziennikarze. Nie dotarły do niego też do tej pory żadne sygnały, jakie będą reperkusje zawieszenia władz PZPN przez kuratora. Ingerencje polityczne w działalność autonomicznych krajowych związków piłkarskich są źle widziane przez UEFA i FIFA. Kraje, w których dochodzi do tego typu ingerencji, muszą się liczyć z wykluczeniem reprezentacji i drużyn klubowych z rozgrywek międzynarodowych. Według ministra sportu Mirosława Drzewieckiego Polsce nie grożą jednak takie sankcje. W rozmowie z RMF-FM Drzewiecki wyjaśnił, że to nie rząd wprowadził kuratora do PZPN, a Trybunał Arbitrażowy. "A to są dwie różne kategorie" - podkreślił. W poniedziałek Trybunał Arbitrażowy przy PKOl, na wniosek ministra sportu, ustanowił w PZPN kuratora - Roberta Zawłockiego. Jego pierwszymi decyzjami było zawieszenie zarządu oraz odwołanie zaplanowanych na 30 października wyborów. Zdaniem Zawłockiego, 37- letniego prawnika z Poznania, o decyzji Trybunału przesądziło "ciągłe i rażące naruszanie przez zarząd statutu PZPN". Działacze PZPN zakwestionowali jednak legalność decyzji podejmowanych przez Zawłockiego. Zdaniem związkowych prawników zarząd PZPN działa legalnie i zgodnie z prawem do momentu podjęcia ewentualnego orzeczenia o zawieszeniu władz przez Trybunał Arbitrażowy PKOl.