"Nareszcie..." - to było pierwsze słowo, jakie wypowiedziałem po końcowym gwizdku sędziego wczorajszego meczu Polska - Białoruś. I wcale nie chodziło o grę Polaków, tylko o jakość obrazu. Aż się wierzyć nie chce, że można taki bubel wyprodukować! W czasach HD (high-definition) zaoferowano nam taką jakość obrazu, że człowieka szlag trafiał. Mam nadzieje, że to po raz ostatni, bo mecz z Białorusią zakończył pewien historyczny etap. Od dzisiaj zaczyna się nowe życie. Skończyły się nareszcie eliminacje i zaczynamy grać poważne mecze. Już za chwilę będą Włochy i Rosja - drużyny, które są w finałach. Piłkarze wyjdą na boisko, aby przekonać do siebie swoich selekcjonerów, pokazać klasę i stworzyć zespół na Euro. Do tej pory to wyglądało bardzo różnie. Z Niemcami graliśmy trzy dni po ich awansie na Euro. Przyjechała drużyna rozluźniona, w mocno zmienionym składzie. Podobnie było z Francuzami, którzy zjawili się po dwóch ciężkich meczach, bez gwiazd. Prawie za karę musieli wylądować w Warszawie i rozegrać towarzyskie spotkanie. Korea Południowa grała z nami trzy dni przed ważnym meczem w eliminacjach mistrzostw świata bez pięciu-sześciu zawodników oszczędzanych na to spotkanie. Szczytem było spotkanie z Białorusią Mecz ich młodzieżówki, która ma szansę na awans, spowodował, że trener oddał pięciu-sześciu piłkarzy do dyspozycji trenera drużyny młodzieżowej. Do tego zabrakło Aliaksandra Hleba i Witalija Kutuzowa - piłkarzy rzeczywiście dobrych, którzy mogliby sprawdzić naszą defensywę. To tak, jak my byśmy grali bez Błaszczykowskiego i Lewandowskiego. I wcale nie mówię o tym, bo chcę krytykować czy umniejszyć zasługi polskich piłkarzy, tylko chodzi mi o podkreślenie pewnego zjawiska. Wszyscy chwalimy Jakub Błaszczykowskiego i Roberta Lewandowskiego. Gołym okiem widać progresję, następuje niby pewna ewolucja, ale też ciężko chwalić drużynę po meczach o tak zwaną czapkę gruszek. Od następnego spotkania zacznie się inna rzeczywistość, inna skala ocen, inna piłka (mam też nadzieję, że także inny przekaz telewizyjny). Egzaminy będą prawdziwe, obrońcy zaczną grać przeciwko napastnikom, którzy znają swój fach. Wniosków będzie wiele. Gratulując czterech punktów w dwóch "dziwnych meczach", chciałbym zachwycać się naszymi piłkarzami po następnych spotkaniach 11 i 15 listopada z Włochami i Rosją. To będą prawdziwe testy, a nie propagandowe meczyki. Euro się zbliża, zaczynamy to czuć i zaczynają się poważne mecze. Zapraszamy na bloga Zbigniewa Bońka *** Zbigniew Boniek współpracuje z INTERIA.PL. Pisze u nas felietony, a także prowadzi swojego bloga "Spojrzenie z boku Zibiego". Zapraszamy do lektury! Kolejne teksty Zibiego już niebawem! Autor zainspirował INTERIA.PL do finansowego wspierania Bydgoskiego Zespołu Placówek Wychowawczych z ul. Stolarskiej 2.