Klubowa piłka europejska udaje się na wakacje. Kilka dni odpoczynku i zaczniemy żyć afrykańskim mundialem. Dla kibiców Interu był to rok cudowny: wygrali wszystko! Zgarnęli wszystkie trofea. Czy mogą być szczęśliwi? Chyba tak, choć pogodzić się z odejściem Jose Mourinho nie będzie łatwo. Jose to trener wyjątkowy. Uwielbiany przez swoich - znienawidzony przez przeciwników. Wielki strateg. Potrafi trzymać w ryzach swoich piłkarzy i z każdego wydusić wszystko. Po finale rozmawiałem z Jorge Valadano (dyrektor generalny Realu Madryt) i Florentino Perezem (prezes Realu). Zapytałem, czy nie żałują oddania Wesleya Sneijdera do Interu. Odpowiedź była szczera: "Nasi trenerzy nie potrafili trzymać go w reżimie treningowym, ciągle pięć-sześć kilogramów nadwagi, nocne życie... Więcej było problemów niż radości". Mourinho ze Sneijderem dogadał się w pięć minut. Dla "Special One" propozycja objęcia Realu to szansa wyjątkowa. Trenowanie tego klubu otwiera przed nim nowe horyzonty. Wielki, bogaty klub od kilku lat nie wygrał nic. Czy to nie jest ogromna okazja, aby zbudować wielką drużynę na Santiago Bernabeu i poprowadzić ją do wielkich zwycięstw? Przeciwnicy Realu już dziś muszą zacząć się martwić: z Mourinho na ławce trenerskiej nikomu nie będzie łatwo ograć "Królewskich". Tym bardziej, że Real nie będzie żałował pieniędzy na wzmocnienia. Ale wróćmy do Interu. Czy Ligę Mistrzów wygrał zasłużenie? Chyba tak. Droga do finału była dla mistrzów Włoch uciążliwa. Brzydko pachniało jeszcze w fazie grupowej w Kijowie, ale bramki strzelone w 89. i 90. minucie uratowały Inter. Potem były ciężkie mecze z Chelsea i Barceloną. Bramka Milito ze spalonego otworzyła drogę do Madrytu. W piłce pomyłki są na porządku dziennym. Nie trzeba się z tym zgadzać, ale taka jest rzeczywistość. Sam zastanawiam się, dlaczego używa się powtórek wideo przy sprawach dyscyplinarnych, a unika się tego przy gigantycznych pomyłkach sędziego? Zresztą o pomyłkach arbitrów najwięcej wie Bayern, który awans do finału zawdzięcza norweskiemu sędziemu - bez jego pomocy nigdy by nie pokonał Fiorentiny. Bawarczycy przegrali z Interem, bo grali piłkę schematyczną, przewidywalną. Wprawdzie utrzymywali się dłużej przy piłce, ale to pewnie dlatego, że taki przebieg meczu był na rękę Interowi. Finał LM do złudzenia przypominał rewanż w półfinale Barcelona - Inter. Żeby ograć Włochów, trzeba być sprytnym, cwanym, nieprzewidywalnym. W sobotni wieczór tych cech zabrakło Bayernowi. A poza tym Włosi mieli Diego Milito. To prawdziwy bohater, piłkarz meczu. Za silny, za dobry dla wolnych i niezwrotnych obrońców Bayernu. Był to wielki triumf M3: Moratti, Mourinho, Milito. Niestety, wszystko na to wskazuje, że to był ich ostatni wspólny mecz. To, co się działo w sobotni wieczór, przeszło już do historii. Życie i sport zaczynają się dla Interu od nowa. Zobacz tekst i dyskutuj na blogu Zbigniewa Bońka! Przeczytaj wcześniejsze felietony Zbigniewa Bońka! ----- Zbigniew Boniek nawiązał współpracę z INTERIA.PL. Pisze u nas felietony, a także prowadzi swojego bloga "Spojrzenie z boku Zibiego". Zapraszamy do lektury! Kolejne teksty Zibiego już niebawem! Autor zainspirował INTERIA.PL do finansowego wspierania Bydgoskiego Zespołu Placówek Wychowawczych z ul. Stolarskiej 2.