Gazeta wylicza awarie bolidu F1.09 i podsumowuje wyniki testów zespołu BMW. Pierwsze, przeprowadzone w Walencji, przebiegły bez zakłóceń, ale już te w Bahrajnie nie były pomyślne. Bolid się psuł, a jak już był zdolny do jazdy, to nie mógł wyjechać na tor z powodu szalejących w okolicy burz piaskowych. Testy w Jerez również nie należą do udanych. Kubica miał trzy dni na sprawdzenie swojej nowej maszyny do ścigania. I już na początku, zaledwie po 7 okrążeniach, awarii uległ silnik, który powinien teoretycznie wystarczyć na trzy wyścigi Grand Prix. Kolejny przypadek, kiedy Robert zamiast jechać, tylko patrzył, jak jego BMW odjeżdża na lawecie, nastąpił w poniedziałek. Zatrzymał bolid po fałszywym alarmie jednego z czujników układu elektrycznego. "Nie udaje mi się przejechać tylu okrążeń, ile bym chciał" - martwi się Kubica na łamach "Faktu".