- Kiedyś wróciłem do Grodziska po roku nieobecności i w czterech meczach nie strzeliłem bramki. Potem wyjechałem do Anglii i po półtora roku wróciłem. To było wielką niewiadoma. Różnie ludzie odbierają takie powroty. Nie strzeliłbym w kilku meczach i ludzie by narzekali zgodnie z naszą cechą narodową - przyznał snajper "Pasów". - Trzy punkty zostają w Krakowie i to jest najważniejsze. Oprócz tego cieszę się, że strzeliłem tą jedyną bramkę - dodał. W pierwszej połowie gra Cracovii nie kleiła się. Po spotkaniu Ślusarski bez wahania potwierdził tą tezę. - To nie miało tak wyglądać, do przerwy to w ogóle nie wyglądało. W drugiej połowie każdy starał się wykazać inwencją. Nie szło nam, a chcieliśmy wygrać mecz. Starałem się schodzić po piłki do boku lub pod pomocników - ocenił zawodnik. - Po przerwie było dużej lepiej. Po strzelonej bramce grałem pewniej, przytrzymywałem piłki. Nasza gra była wtedy luźniejsza - uzupełnił - Gra może nie jest najpiękniejsza, ale jutro o tym nie będziemy pamiętać. Najważniejsze są trzy punkty - spuentował. Ślusarski wystąpił w duecie z Damianem Misanem, który debiutował w Ekstraklasie. "Ślusarz" nie po raz pierwszy pochlebnie wypowiedział się o partnerze z ataku. - Szkoda, że Damianowi Misanowi w debiucie nie wpadła bramka. Myślałem, że mi poda, ale ładnie zwiódł obrońcę. Szkoda, że bramkarz mu to wybronił - stwierdził. Pytany przez dziennikarzy o dedykację bramki Ślusarski odpowiedział z właściwą sobie lekkością. - Cieszę się, że zdobyłem tą bramkę w debiucie dla Cracovii. Mam nadzieję, że bramek będzie tyle, że będzie można je dedykować i rodzinie i znajomym i wszystkim kibicom Cracovii - wyliczał.