Warta Poznań była rewelacją rundy wiosennej - zdobyła 36 punktów i dopiero w ostatniej kolejce straciła na rzecz Floty Świnoujście najlepszej drużyny. Po jesieni klub był na miejscu spadkowym, ale "Zielona Rewolucja" wyprowadziła go na prostą. Zimą bowiem klub przejęła była modelka Izabella Łukomska-Pyżalska, wpompowała w niego cztery miliony złotych i ściągnęła znanych piłkarzy z doświadczeniem z ekstraklasy. Prowadzeni przez Bogusława Baniaka stali się postrachem faworytów. W czerwcu przyszłego roku Warta ma świętować stulecie klubu - klub chciałby uczcić ten fakt awansem do ekstraklasy. Drużyny na pewno nie poprowadzi jednak Baniak. - Nasze drogi na chwilę się rozchodzą, ale nie jest powiedziane, że trener jeszcze się w Warcie nie wykąpie - mówi Łukomska-Pyżalska. Co przesądziło o rozstaniu? - Mieliśmy rozbieżne wizje co do strategii budowania drużyny - w skrócie informuje prezes klubu. Dokładniej zaś chodzi o to, że Baniak chciał mieć większy wpływ na transfery i cały pion sportowy. - Nie mówimy sobie do widzenia, ale do zobaczenia. Nie wiem dlaczego tak jest, ale to miasto jest jakieś takie, że zawsze przyjeżdżam tu pełen strachu, a wyjeżdżam w poczuciu spełnionego obowiązku. Rozmawialiśmy o nowej wizji zespołu, o tym jak walczyć o ekstraklasę, ale nie znaleźliśmy wspólnej wersji - przyznaje Baniak. Dziś otrzymał wiązankę kwiatów i udał się na urlop. - Dziękuję trenerowi za sukces, jaki odniósł tej wiosny z Wartą, za wicelidera rundy, świetną formę, no i poczucie humoru - mówiła Łukomska-Pyżalska. Baniak od razu wyjechał na urlop, a po powrocie rozpocznie pracę w drugoligowej Miedzi Legnica. Będzie miał tam do dyspozycji m.in. byłych graczy ŁKS Łódź Mariusza Mowlika i Adriana Woźniczkę, swojego podopiecznego z Warty Zbigniewa Zakrzewskiego, a prawdopodobnie także i Krzysztofa Gajtkowskiego. Z Miedzią ma awansować do pierwszej ligi. Wartę czekają spore zmiany kadrowe, ale jedno się nie zmieni - spore aspiracje rozbudzone dobrymi wynikami wiosną i znakomitą frekwencją na trybunach. Siedem wiosennych spotkań Warty na Stadionie Miejskim oglądało ponad 103 tysiące widzów - daje to średnią blisko 15 tysięcy na mecz. Głównym powodem były oczywiście darmowe wejściówki i dodatkowe gadżety, ale także spora praca firmy marketingowej obsługującej Wartę. W następnym sezonie mają już obowiązywać płatne bilety i karnety, ale jak zapewnia Łukomska-Pyżalska, będą w bardzo atrakcyjnych cenach. Problemem pozostaje jednak sprawa gry Warty na Stadionie Miejskim. Nowy operator, a będzie nim prawdopodobnie konsorcjum związane z Lechem, chce bowiem, aby oba kluby (czyli Lech i Warta) płaciły za użytkowanie obiektu. Chodzi o kwotę rzędu 1,5-2 milionów złotych, na co Warta się nie zgodzi. - Przewidziałam na to w budżecie kwotę 350 tysięcy złotych. Teraz płaciliśmy za jeden mecz ok. 13-15 tys. zł, a użytkowaliśmy stadion przez ok. sześć godzin przed meczem i dwie godziny po nim. Organizacja każdego meczu kosztuje nas średnio ok. 110 tys. zł - twierdzi prezes Warty. Obie strony znajdą pewnie wspólne stanowisko, choć Łukomska-Pyżalska już zagroziła rozgrywaniem spotkań w Grodzisku Wlkp. Taki wariant jest jednak nierealny - klub nie mógłby liczyć na kilkusettysięczną dotację z miasta, straciłby też kibiców. W sprawach kadrowych, poza odejściem Baniaka, niewiele na razie wiadomo. Jego następcą będzie prawdopodobnie były piłkarz Lecha i Warty Czesław Jakołcewicz, który ostatnio spadł z KSZO Ostrowiec do drugiej ligi. Do Polonii Warszawa ma wrócić dyrektor sportowy Tadeusz Fajfer. - Najważniejsza informacja jest taka, że ja zostaję. Chcemy się wzmacniać i powalczyć o awans. Trzon drużyny na pewno zostanie, ale do każdej formacji szukać będziemy nowych piłkarzy. Cały budżet klubu na najbliższy sezon będzie wynosił pięć milionów złotych - twierdzi Izabella Łukomska-Pyżalska. Warta rozpocznie przygotowania za tydzień, a w pierwszej połowie lipca wyjedzie na 11-dniowy obóz do Jarocina.