"Dzisiaj wydawało się, że możemy odskoczyć na pięć bramek. Nagle - nie wiem czy z niefrasobliwości czy też hurra grania, zaczęliśmy oddawać rzuty, które bramkarz łapał nawet w dwie ręce. To spowodowało, że otworzyliśmy Węgrom drogę do zwycięstwa. - Zastanawiające jest, że popełniliśmy tyle błędów i przez 14 minut nie potrafiliśmy zdobyć gola. Jeszcze w przerwie rozmawialiśmy, że są tylko dwie bramki do odrobienia, a to bardzo niewiele. Wyznaczyliśmy proste drogi działania, a tu się okazało, że to co wymagało myślenia zespołowego, zatrzymało się na myśleniu indywidualnym. - Wszystkie uczucia przechodzą przez głowę. Trochę żalu, trochę złości. Jestem tylko człowiekiem i porażkę na tym turnieju przeżywam na swój sposób. Wiele lat z tą grupą pracuję. Z wieloma jestem też bardzo blisko uczuciowo związany, bo tych wspólnych dobrych momentów było znacznie więcej. Dziś jesteśmy w takim momencie, w którym trzeba zachować spokój. To są przecież ci sami chłopcy. Tutaj daliśmy +kichę+ i wynik jest dla nas niesatysfakcjonujący". Po meczu powiedzieli ponadto: Sławomir Szmal: "Jesteśmy po tym meczu podłamani. Zabrakło kogoś, kto by pociągnął zespół. W pierwszej połowie świetnie graliśmy do 20 minuty. Powinniśmy to pociągnąć do przodu, a tu nagle przyszło załamanie. To co było naszą mocną stroną, czyli obrona i bieganie do kontry, zaczęli grać Węgrzy". Artur Siódmiak: "Byliśmy słabsi. W przekroju całego turnieju graliśmy poniżej naszych oczekiwań i możliwości. Nie zrealizowaliśmy żadnego z postawionych celów. Jest jeszcze pewna szansa uzyskania awansu do kwalifikacji olimpijskich. Były mecze, gdy każdy z nas chciał, ciągnął w swoją stronę, zabrakło komunikacji. Robiliśmy błędy seriami, które w wielu meczach kosztowały nas przegrane. Przeżyłem wiele pięknych chwil, teraz przyszedł czas na te gorsze. Osobiście jestem też rozczarowany naszą postawą, ale taki jest sport". Bartosz Jurecki: "To była niezła szkoła dla nas, te mistrzostwa. Wiemy, że nas na wiele stać, więc trzeba głowy do góry i do pracy. Trudno mi na gorąco ocenić ten turniej. Trzeba przejrzeć zapisy wideo, zobaczyć co się stało. Dlaczego było tak a nie inaczej. Nieraz wychodziliśmy z głębokiej studni, wierzę, że wyjdziemy i z tej". Mariusz Jurasik: "Graliśmy na tym turnieju falami. Było dobrze, za chwilę parę głupich błędów. Za dużo graliśmy indywidualnie, a nie jesteśmy takimi indywidualnościami, żeby samemu wygrywać mecze. Musimy stanowić zespół. Dzisiaj wygrywaliśmy 14:10 i potem w ciągu kilku minut tracimy dziewięć goli z rzędu. Na takim poziomie tak nie powinno być". Z Kristianstad Cezary Osmycki