Lekarze zdiagnozowali nowotwór u Andrzeja Grubby pod koniec ubiegłego roku. Od kiedy Pan wiedział o jego chorobie? Lucjan Błaszczyk:"Andrzej na początku nic nie mówił o tym. Dopiero w styczniu dowiedziałem się, że ma raka. Widziałem go kilka razy w Gdańsku, a jeszcze miesiąc temu byliśmy razem w Chinach. Naprawdę nic nie wskazywało na to, że sytuacja jest aż tak poważna. Andrzej wyglądał bardzo dobrze, odrosły mu włosy, nabrał wagi. Wierzyłem, że wszystko idzie ku lepszemu. Okazało się, że ta podróż była jednak zbyt wielkim obciążeniem dla organizmu zmagającego się z taką chorobą i zaraz po powrocie z Chin usłyszałem, że nastąpiło pogorszenie stanu zdrowia Andrzeja. Od tamtej pory nie miałem już z nim kontaktu". Jakim człowiekiem był Andrzej Grubba? Lucjan Błaszczyk: "Spędziłem z nim wiele czasu, ale najwięcej na hali sportowej. Mogę o nim mówić tylko jako wspaniałym zawodniku, od którego ja czerpałem wiele korzyści. Grał atrakcyjny tenis. Nie lubił przegrywać. Miałem nadzieję, że przy jego niesamowitej wydolności jego organizm i On poradzą sobie z chorobą. Zdaję sobie sprawę, jak ciężką chorobą, ale przecież ludzie wychodzą z takich przypadków. Stało się jednak inaczej". Jak wspomina pan Andrzeja Grubbę? Lucjan Błaszczyk: Był moim menedżerem, partnerem deblowym, razem triumfowaliśmy w mistrzostwach Europy. Wspólnie reprezentowaliśmy kraj na igrzyskach olimpijskich w Atlancie. Zawsze na zgrupowaniach dużo opowiadał o wyjazdach, o rywalach z którymi grał. Często nas "wkręcał", śmiał się z nami. Teraz nawet nie mam do tego głowy, żeby coś więcej sobie przypomnieć. Może za parę dni... Rozmawiał: Rafał Dybiński