- W sumie odbędzie się sześć zawodów eliminacyjnych, w środę - w okolicach Stuttgartu, a na niedzielę zaplanowano finał w Linzu. Oprócz mnie i Wandżiego, występują Chen Weixing, Joergen Persson, Belg Jean-Michel Saive i Czech Petr Korbel, a także dwóch dodatkowych zawodników zapraszanych przez każdego z organizatorów - powiedział Błaszczyk. - Pierwotnie miał grać Niemiec Dimitrij Ovtcharov, ale ze względu na kontuzję się wycofał, a jego miejsce zajął Wang Zeng Yi, który akurat był u mnie w domu w Niemczech. W finale pierwszego turnieju Chen pokonał Saive'a, z którym miałem trzy meczbole w półfinale, zaś we wtorek w decydującym pojedynku uległem Perssonowi. Wcześniej wygrałem z Chenem i Saive'em - dodał. W ubiegłym tygodniu Błaszczyk z Wangiem bez powodzenia startowali w mistrzostwach świata w Rotterdamie. W singlu odpadli w pierwszej, a w deblu - w drugiej rundzie. - W grze pojedynczej trafiłem w Holandii na Argentyńczyka Liu Songa, który wyeliminował mnie także z MŚ w Zagrzebiu w 2007 roku. To niewygodny stylowo, leworęczny zawodnik, z dobrym serwisem i niezłym topspinem. Ze mną jest tak, że albo +poczuję+ halę, piłeczkę i dobrze wystartuję, albo szybko żegnam się z imprezą. - W deblu walczyliśmy z Chińczykami w barwach Hongkongu Ko Lai Chakiem i Leung Chu Yanem. Wcześniej mieliśmy bilans mniej więcej równy, jednak tym razem nie graliśmy tak dobrze, jak np. w mistrzostwach Europy 2009, w których zdobyliśmy srebrny medal. Zbyt rzadko występuję z Wandżim w deblu, ja przynajmniej mam tę grę w lidze niemieckiej, w polskiej tej konkurencji nie ma - przyznał Błaszczyk.