Ja czuję jednak na sobie pewnego rodzaju obowiązek, ciągle wierząc, że te miesiące negocjacji nie są zwyczajnym marnotrawieniem czasu. Chciałbym też przekonać Was, że czasami warto - mimo wszystko - od czasu do czasu usiąść z kubkiem kawy, kawałkiem ciastka przed monitorem laptopa bądź komputera i z postawą pełną powściągliwości przeczytać wszystkie lockoutowe rubryki. Fryderyk Nietzsche uargumentowałby to słowami - Co nas nie zabije, to nas wzmocni. Wstęp nijak nie wiąże się z tematyka tego wpisu. Pewnie było to moje podświadome przygotowanie Was na to, że znów będę prawił o rzeczach niezwykle upolitycznionych, lecz zarazem będących kluczem do rozwiązanie kwestii lockoutu. Już wkrótce takowym może okazać się niezależna agencja amerykańskiego rządu - National Labor Relations Board (NLRB), w języku polskim - Krajowy Zarząd Stosunków Pracy. Nie wiem, czy w naszym kraju mamy tego odpowiednik, nawet jeśli to z pewnością jest skorumpowany, przejdźmy zatem do sedna sprawy. Wcześniej podczas okresu lockoutu związek zawodników zdecydował się wystosować odpowiednie pismo do NLRB, które pełniło rolę skargi na władze ligi. Zawarte były w nim pewne obiekcje, mówiące m.in. o tym, że NBA domaga się bardzo dużych zmian w systemie, ma niemal drakońskie wymagania, a ponadto negocjuje w złej wierze i nie ma ujednoliconych warunków negocjacyjnych. Włączenie w to wszystko biurokracji było czymś w rodzaju - teraz albo nigdy, aby uratować choć część sezonu. Od początku spodziewano się, że na ewentualne rozstrzygnięcia zaordynowane przez NLRB trzeba będzie poczekać dobrych kilkanaście tygodni, te reguły są globalnie uwarunkowane. Niemniej, gdy organ, który podlega także bezpośrednio prezydentowi Obamie - wyda wiążąca decyzję, to posiada ona samoczynnie moc, która jest w stanie zakończyć lockout, w tym konkretnym wypadku na korzyść NBPA. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że wkrótce Krajowy Zarząd Stosunków Pracy- nie bez kozery - włączy się w proces negocjacji, aby zakończyć to szaleństwo trwające już od kilku dobrych miesięcy. Oficjalne źródło informacji pochodzi prosto z NLRB, dopóki jednak sprawa nie zostanie wyjaśniona poprzez oświadczenie, nie powinniśmy brać tego za pewnik. W ramach spekulacji mogę jedynie powiedzieć, że najprawdopodobniej związek zawodników zyska nowego - potężnego - sojusznika, ale tylko wtedy, gdy NLRB pozytywnie zweryfikuje - wcześniej wspomniane - zarzuty unii graczy wobec władz ligi. Co za tym idzie, do sprawy włączony zostanie również sąd federalny, który zgodnie z literą prawa, może nakazać(!) zakończenie lockoutu. Tak scenariusz kompletnie zrujnowałby przygotowania do negocjacji oraz samą koncepcję zarówno włodarzy ligi, jak i właścicieli zespołów, którzy nadal starają się przeforsować wiele ze swoich warunków. W świetle aktualnego impasu oraz braku perspektyw na kolejne tygodnie, National Labor Relations Board może być ostatnią nadzieją na uratowanie rozgrywek 2011/2012, jednak żadna z opcji niczego nie gwarantuje. Na ten moment to tylko półśrodek, który jest w stanie rozwiązać konflikt i zostawić NBA i NBPA w sytuacji kompletnego załamania się ich relacji. Pod znakiem zapytania stoi również długość trwania przerwy między decyzją sądu federalnego, a faktycznym rozpoczęciem rozgrywek. Przed nami długa wędrówka poprzez wysokie lockoutowe góry i szeroookie negocjacyjne rzeki. My - jako lockoutowi wędrownicy musimy uzbroić się w niebagatelną cierpliwość i wytrzymałość, bo zanim wzejdzie słońce jeszcze mnóstwo burzowych chmur się nam nad głowami przewinie i nieraz w błocie ugrzęźniemy. Śledź Michała Kajzerka na Twitterze: http://twitter.com/MichalK6