Aż tak daleko posunięta ostrożność to wynik złych doświadczeń innych polskich drużyn sprzed kilku lat. Ostatnio kłopoty żołądkowe dopadły piłkarzy Dyskobolii grających z MKT Araz Imiszli. Przed wyjazdowym meczem kilku graczy Groclinu poważnie się zatruło, podejrzewano nawet salmonellę. W efekcie aż pięciu graczy wylądowało w łóżkach z 40-stopniową gorączką, a po podleczeniu antybiotykami grodziszczanie przegrali z Ruchem aż 1:4. Również kilku graczy Leo Beenhakkera uległo w Azerbejdżanie zatruciu. Kolejorz nie chce powtórzyć tych błędów, dlatego w podróż zabiera ze sobą własną wodę, żywność i całą baterię leków. "Nie będziemy tykać niczego surowego. Będziemy jeść tylko smażone rzeczy", mówi klubowy lekarz Lecha, Witold Dudziński. "Już niebawem gramy rewanż, zaczyna się też liga. Nie możemy pozwolić sobie na żadną pomyłkę" - tłumaczy Smuda.