Legia wygrała, bo była szybsza, bardziej zdeterminowana, waleczna. Wiślacy wyszli, jak skazańcy. Widać było, że ich morale nie zostało odbudowane po kolejnej pucharowej srogiej lekcji (1-4 z Twente), a jeśli ślady porażki czuje się w głowie, to i nogi nie niosą tak jak powinny. W kluczowych momentach meczu podopieczni Macieja Skorży byli i szybsi, i sprytniejsi. Najlepszym przykładem była bramka na 2-0, przy której Kew Jaliens był o centymetry od zablokowania podania Macieja Rybusa, a Cezary Wilk o ułamek sekundy od zablokowania Janusza Gola. Maciejowi Skorży wypada tylko życzyć, by jego kapela grała tak samo równo, składnie i przebojowo w spotkaniach ze słabeuszami ligowymi. Mistrzostwo Polski zdobywa się w spotkaniach z Podbeskidziem i Górnikiem w takim samym stopniu, jak w tych z Wisłą, czy Lechem. Robert Maaskant kilka spraw, także tych kadrowych musi przemyśleć. Trudno mieć pretensje do Dudu Bitona o to, że przerwał swą strzelecką passę, skoro kompletnie był odcięty od podań. Drugą linię zdominowali defensywni piłkarze (Sobolewski, Wilk i Nunez), a żaden z nich nie jest specjalistą od rozgrywania piłki. Dragan Paljić swym występem na Pepsi Arenie napisał do Maaskanta swego rodzaju odezwę: "Panie trenerze, ja niesłusznie grzeję ławę w najważniejszych meczach". Paljić - obok Danijela Ljuboi i Miroslava Radovicia - wygrywał najwięcej pojedynków. Zarówno w defensywie, jak i na połowie Legii. Na lewej obronie jest wyraźnie lepszy od Juniora Diaza. Kazimierz Węgrzyn w Lidze+ Ekstra postawił tezę, że kto wie, czy radą na słabość defensywy Wisły nie byłoby postawienie na parę stoperów: Osman Chavez - Gordan Bunoza. Oznaczałoby to wysłanie na ławkę rezerwowych Kewa Jaliensa. Nawet bez transferów, Maaskant musi zareagować. Stoperzy zawodzą na całej linii. Przy golu na 1-0 w meczu z Legią Osman Chavez wykonuje rozpaczliwy rzut na tyłek, który nic nie wnosi do akcji defensywnej zespołu. Chavez przynajmniej próbował jakoś ratować sytuację, może nie za mądrze, ale czynnie. W tym samym czasie Jaliens spokojnie przyglądał się Ljuboi stojąc o wiele za daleko Serba. Trudno kozłami ofiarnymi ostatnich niepowodzeń wiślaków czynić jedynie Jaliensa z Chavezem. Cały zespół w defensywie zachowuje się dość dziwnie i chaotycznie. Gdy już rywal zbliża się pod pole karne, to nikt nie wie, czy zakładać pułapkę ofsajdową, czy kryć na zasadzie "każdy swego", czy może strefą? Wyjazdowe porażki z zespołami takimi jak Legia nie przekreślają planów obrony mistrzowskiej korony, jakie postawili sobie przy Reymonta. Nie mogą to być jednak bezrefleksyjne wpadki, jak ta niedzielna. Lepiej byłoby dla chłopaków Roberta Maaskanta, by odkuli się jak najszybciej, tymczasem przed nami przerwa na występy reprezentacji. Za dwa tygodnie Wisła musi pokazać odnowione oblicze. Zastanawiam się, czy nam - Polakom, nie przydałoby się trochę pogody ducha, jaką na każdym kroku przejawia Robert Maaskant. Większość trenerów, po takiej porażce, jak ta na Legii byłaby zasępionych, załamanych. Tymczasem Holender wypalił: - Mam trochę satysfakcji, że udało nam się zmusić Legię do gry z kontrataku na własnym boisku. Grunt, to dobre samopoczucie i umiejętność znajdowania plusów nawet wtedy, gdy znajdujesz się w ciężkiej sytuacji! Dyskutuj z autorem tekstu na jego blogu! Ekstraklasa - wyniki, strzelcy bramek, składy, tabela Legia - Wisła - tutaj prowadziliśmy relację NA ŻYWO!