Matusiak urodził się w Łodzi w, 1982 roku. Ma za sobą występy w obu łódzkich klubach. Karierę rozpoczął w Widzewie, ale to w ŁKSie spędził aż sześć sezonów - Zawsze byłem napastnikiem - wspomina. - Od pierwszego treningu w Widzewie. Nigdy nie grałem na innej pozycji. Kiedy przeszedł do Wisły Płock, w jego życiu zaczął się niebezpieczny okres. - Były i kasyna, były imprezy, były dyskoteki. - przyznał później Matusiak. Przyszedł jednak moment opamiętania, kiedy napastnik zrozumiał, że jeśli nie chce skończyć jako przeciętniak, musi postawić na karierę. Pomógł mu w tym Orest Lenczyk, szkoleniowiec GKS Bełchatów, do którego trafił w 2004 roku. Robił tam konsekwentnie postępy pod okiem Lenczyka, aż swoją dobra grą zwrócił uwagę selekcjonera reprezentacji, Leo Beenhakkera. Zadebiutował w kadrze 6 września 2006 roku w zremisowanym 1:1 meczu eliminacji do mistrzostw Europy z Serbią. W debiucie zdobył pierwszą bramkę w reprezentacji. To był bardzo ważny gol. Dzięki niemu piłkarz wkupił się w łaski nowego selekcjonera, który dopiero zaczynał pracę z polską kadrą. Matusiak na dobre się w niej zadomowił. Rozpoczął się złoty okres w karierze "Radogola". W lidze tworzył z Łukaszem Gargułą efektowny duet, który zaczął się sprawdzać również w kadrze. W ważnym meczu z Belgią 15 listopada 2006 roku Matusiak również strzelił efektownego gola, dającego Polsce zwycięstwo 1:0.Odebrał piłkę obrońcy Bayernu Monachium przed polem karnym i strzałem w długi róg pokonał bramkarza Belgów. . W tym samym roku Radosław został uznany jednym z dziewięciu największych talentów Europy przez hiszpańskie radio "Marca". Pomimo początkowych deklaracji zawodnika, że zostanie w Bełchatowie do końca sezonu, by walczyć o mistrzostwo Polski, Matusiak zimą opuścił polską ligę. Jak sam przyznał, odrzucił propozycje Saturna Moskwa, FC Kaiserslautern i Celticu Glasgow. Przebierał w ofertach, jak w ulęgałkach. W końcu wybrał US Palermo. Podpisał czteroletni kontrakt z klubem włoskiej Serie A. Później przyznał: - Teraz bym już inaczej wybrał, ale stało się, straciłem rok. "Straciłem rok" to dobre określenie - Radek rozegrał w barwach Palermo zaledwie trzy mecze i strzelił jedną bramkę, w spotkaniu 36. kolejki Serie A Ascoli Calcio - US Palermo (3:2). Była to zresztą pierwsza bramka strzelona przez Polaka w tej lidze od ponad dziewięciu lat (18 stycznia 1998 r. gola strzelił zawodnik Brescii Marek Koźmiński). Większość czasu w serie A Matusiak przesiedział jednak na ławce, bądź na trybunach. Tym bardziej zaskakujące było, gdy w latem 2007 roku SC Heerenven zapłaciło za niego 3 miliony euro. Szefowie tego klubu zaufali opinii Leo Beenhakkera, który zachwalał Radka. Transfer do Heerenveen nie spełnił jednak oczekiwań zawodnika. Znów trafił na ławkę. Dlaczego piłkarz będący rewelacją polskiej ligi, nie radził sobie w dwóch kolejnych zagranicznych klubach? - Pewnie byłem po prostu za słaby - zastanawia się Matusiak, o którym mówi się, że jest "arogancki". - Włoska liga jest trudna. W Holandii trafiłem na dobrego rywala do gry w napadzie. Nie ma co się usprawiedliwiać. Gdybym był w super formie to bym grał - mówi otwarcie. Po nieudanej rundzie jesiennej napastnik miał być wypożyczony z powrotem do Bełchatowa. Nieoczekiwanie zgłosiła się jednak po niego Wisła Kraków. Jednak nie z propozycją transferu definitywnego, a półrocznego wypożyczenia. Wydawało się że to idealne rozwiązanie dla obu stron. Matusiak miał w polskiej lidze odnaleźć utracona formę i pewność siebie. Tymczasem trener Maciej Skorża postawił w ataku nie na świeżo sprowadzoną gwiazdkę, ale na duet Brożek - Boguski. Zawodnik nie ukrywa, ze nie jest zadowolony z roli, która spełnia w Wiśle Kraków. - Chyba nikt by nie był - mówi. Sytuacja jest dla niego frustrująca i wprost ogłosił w prasie, że z dwojga złego woli już ławkę w Heerenveen, niż w Krakowie. Dlatego po sezonie pewnie wróci do Holandii. - Cena, za którą Wisła musiałaby mnie wykupić jest dla klubu zbyt duża - tłumaczy. Matusiak zdaje sobie sprawę, że przez małe szanse na wykupienie go przez Wisłę gra tak rzadko. - Trener Wisły musi przygotowywać drużynę do boju o Ligę Mistrzów. Trudno ćwiczyć taktykę na Champions League z zawodnikiem, z którego nie będzie się mogło skorzystać - podkreśla. - Na pewno inaczej się patrzy na zawodnika, który ma kontrakt ważny jeszcze dwa lata, niż na takiego, którego za dwa tygodnie już w zespole nie będzie. W ciągu jednego roku sytuacja Matusiaka zmieniła się diametralnie. Z gwiazdy krajowego formatu, rozchwytywanej przez media, stał się krytykowanym przez wszystkich pechowcem. Teraz jego jedyną szansą są mistrzostwa Europy. Na przekór krytykom Leo Beenhakker włączył go do szerokiej kadry na Euro. - Ciągle wierzy we mnie Beenhakker i to mi daje nadzieję, że będzie lepiej. Na Euro chcę się zrewanżować tym właśnie ludziom, którzy wciąż we mnie wierzą. Mistrzostwa są też swego rodzaju oknem wystawowym. Chciałbym utrzeć nosa tym, którzy mnie teraz tak krytykują - mobilizuje się "RadoMato".