Tak też było w tym roku. Przyjechał do kraju na majowe mistrzostwa Polski wspaniale opalony, szybciutko wypełnił normę na budapeszteński czempionat Starego Kontynentu: w eliminacjach 22.44, w finale 22.40, mimo że nie startował od mistrzostw świata w Montrealu przed 10 miesiącami. No i wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Potem zobaczyliśmy go dopiero na basenie na Wyspie Małgorzaty w stolicy Węgier. Jak zawsze był niezwykle skupiony, unikał rozmów i deklaracji. Czekał najdłużej z naszych reprezentantów, aż do przedostatniego dnia imprezy, do której przygotowywał się z amerykańskim trenerem Mike"m Bottomem a po trosze według własnych pomysłów. I pływał jak profesor. Piąty w eliminacjach - 22.53, trzeci w półfinale - 22.09. Finał był popisem zawodnika przez wiele lat związanego z warszawską Polonią. Prowadził od startu do mety, wypracowując sporą przewagę po 35 metrach. Bez żadnego oddechu (!) dotarł do mety w 21.88. Rekord Polski poprawiony o 0.06, drugi tytuł najlepszego sprintera w Europie (poprzednio w 2002 w Berlinie) dla Kizierowskiego! KISS