A jeszcze kilka lat temu zawodnik ten był uznawany za spory talent. Wychowanek Energetyka Gryfino zadebiutował w Ekstraklasie w 2005 roku w barwach Pogoni Szczecin. W następnej rundzie zagrał w Ekstraklasie siedem razy i zwrócił na siebie uwagę kilku klubów. Mierzący 197 centymetrów bramkarz wydawał się świetną inwestycją. Był kontrkandydatem dla Mariusza Pawełka w transferze do Wisły Kraków. Ostatecznie trafił do Widzewa, w którym bronił regularnie przez dwa sezony. Kluczowym dla jego dalszych losów okazał się wyjazdowy mecz Groclinem Dyskobolią Godzisk Wielkopolski przegrany przez Widzew 0-3. Ta porażka w praktyce przesądziła o spadku Widzewa z Ekstraklasy. Prowadzący wówczas łódzką drużynę Janusz Wójcik nie miał wątpliwości, kto był głównym winowajcą tej porażki. Mikrofony Canal Plus wychwyciły stek wyzwisk, jakie były selekcjoner miotał pod adresem swojego bramkarza. "Nie mamy bramkarza, kur...! Gramy bez bramkarza!" - darł się Wójcik. Gdy do Widzewa przyszedł Maciej Mielcarz, Fabiniak musiał pogodzić się z rolą rezerwowego. W dwóch sezonach w 1. lidze zaliczył trzy występy. Jesienią ubiegłego roku przegrał nawet rywalizację z Bartoszem Kanieckim. Dlatego postanowiono się z nim rozstać. Zobacz jak Janusz Wójcik komentował grę Bartosza Fabiniaka: