Gdyby ktoś szukał formuły na Barcelonę powinien udać się na Vicente Calderon. Tam, bez względu na formę i pozycję w tabeli Atletico już trzeci kolejny raz poobijło Katalończyków. Przewaga lidera nad Atletico wynosiła przed meczem 31 pkt, ale nikt z oglądających nie dopatrzyłby się tego na boisku. Goście zagrali słaby mecz, bo rywal znalazł receptę na jego kluczowych graczy ofensywnych. Już w 3. min Pep Guardiola musiał zdjąć z boiska Malijczyka - tracąc w ciągu tygodnia siódmego gracza defensywnego. Za pomocnika wszedł do ataku Pedro, a miejsce w drugiej linii zajął Andres Iniesta. I zaczęła się gehenna Barcelony, która w 20 minut straciła dwa gole, a mogła więcej, gdyby w sytuacji sam na sam z Valdesem Aguero strzelał, a nie podawał. Gości kilka razy ratował Carles Puyol, uratował ich także przy golu kontaktowym, gdy szaloną szarżą wygrał główkę, a Ibrahimovic przełamał złą passę (sześć meczów bez gola) zdobywając 12. bramkę w sezonie. Ale na Vicente Calderon Barca zawiodła przede wszystkim w ofensywie. Słabiej zagrali Messi, Zlatan, Xavi i Iniesta. Goście nie dominowali, tak jak zwykle, a w drugiej połowie bliżsi byli straty kolejnego gola, niż remisu. Jak na najlepszego pomocnika świata Xavi był wyjątkowo niedokładny, w dodatku tracił dużo piłek. Kiedy w ostatnim kwadransie Barca desperacko biła się o remis, Guardiola zdjął go z boiska. Jak na najlepszego piłkarza świata zbyt wiele pojedynków przegrał Leo Messi. Ibrahimovic wciąż nie przełamał kryzysu, jest za statyczny, wolny, przewidywalny. Barca walczyła, szarpała się, ale niewiele grała. Za to Atletico spisywało się świetnie, tradycyjnie już w meczach z Barceloną. Simao zdobył gola z wolnego (błąd Valdesa) i cały mecz ciężko pracował. Dobrze wypadł Aguero, który masę pracy sprawił Puyolowi. Reyes miał asystę przy pierwszym golu, Forlan go zdobył, wysoki pressing spowodował, że gospodarze niemal cały czas mieli inicjatywę. Z tego wszystkiego wzięła się pierwsza porażka w sezonie lidera z Katalonii i wielka radość w Madrycie. Nie tylko na Vicente Calderon, ale przede wszystkim na sąsiednim Santiago Bernabeu. Real ma już tylko dwa punkty straty do lidera, które teoretycznie można odrobić w Gran Derbi. A gracze Sancheza Floresa czują wielką satysfakcję: mimo złego sezonu są pierwszą drużyną, która zmogła obrońcę tytułu. Na Vicente Calderon Barca poległa zresztą trzeci kolejny raz. <a href="http://wyniki.interia.pl/mecz-atltico-madryt-fc-barcelona-2010-02-14,mid,347275">ATLETICO MADRYT - BARCELONA 2-1 - sprawdź składy, strzelców bramek i kartki</a> <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-hiszpania-primera-division,cid,658,sort,I">Sprawdź wyniki i tabelę Primera Division</a> <a href="http://dariuszwolowski.blog.interia.pl/?id=1846377">DYSKUTUJ Z DARKIEM WOŁOWSKIM NA JEGO BLOGU</a> Czytaj też: <a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/ligi-zagraniczne/hiszpanska/news/wolowski-dlaczego-barca-boi-sie-atletico,1438697,6445">Wołowski: Dlaczego Barca boi się Atletico?</a><a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/ligi-zagraniczne/hiszpanska/news/primera-division-real-pokonal-xerez-3-0,1438814,6445">Real pokonał Xerez 3-0</a>