Drugi remis Barcelony w tym sezonie Primera Division był mocno pechowy. Do końca brakowało sekund i wystarczyło, by Rafael Marquez wybił piłkę w trybuny. Ale Meksykanin ją zgubił, a po centrze Camuniasa Pique kopnął futbolówkę tak, że odbita od głowy zaskoczonego Valdesa wpadła do siatki. W ten sposób lider ma już tylko punkt przewagi nad Realem Madryt. Od początku żywiołowa gra gospodarzy sprawiała Barcy masę problemów, ale gol Seidu Keity zdawał się załatwiać sprawę. On, Messi i Ibrahimovic zdobyli w lidze aż 19 bramek z 24 uzyskanych dotąd przez obrońcę tytułu. Malijczyk zastępuje Thierry'ego Henry'ego, choć jest tylko defensywnym pomocnikiem. Obdarzonym jednak niewiarygodnym instynktem. Barca prowadziła, kilkadziesiąt sekund przed końcem Messi zmarnował sytuację sam na sam, co tylko potwierdza tezę, że ostatnie tygodnie, to nie jest najlepszy okres dla najlepszego gracza świata. Barca miała pecha, ale po tym remisie płakać nie może. Za trzy dni trzeba się zmierzyć z rosyjskim mrozem i Rubinem Kazań. Kolejna porażka w Lidze Mistrzów odebrałaby Guardioli resztki spokoju. I tak nie ma go zbyt dużo, z pewnością w takim klubie i po takim sezonie nie mógł o nim marzyć, ale spodziewał się pewnie, że horrory zaczną się dziać, choć trochę później. <a href="http://dariuszwolowski.blog.interia.pl/?id=1795391">DYSKUTUJ Z DARKIEM WOŁOWSKIM NA JEGO BLOGU</a> <a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/ligi-zagraniczne/mecze/kolejka,17044,9">ZOBACZ WYNIKI 9. KOLEJKI </a> i <a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/ligi-zagraniczne/hiszpanska/tabela,42">TABELĘ PRIMERA DIVISION</a>