Tenisistki grały cztery godziny i 44 minuty, dłużej o 25 minut od dotychczasowego rekordu. Ustanowiły go przed rokiem, również w Melbourne, Czeszka Barbora Zahlavova-Strycova i Rosjanka Regina Kulikowa. Ta pierwsza wygrała wówczas 7:6 (7-5), 6:7 (10-12), 6:3. Zanim Schiavone podniosła w górę ręce w geście triumfu, obroniła sześć piłek meczowych. Sama wykorzystała trzecia okazję do zakończenia spotkania. 30-letnia Włoszka w 11. starcie w Australian Open po raz pierwszy dotarła do ćwierćfinału. To jej 42. z rzędu występ w imprezie zaliczanej do Wielkiego Szlema. Pierwszy i jak dotychczas jedyny triumf w jednym czterech najważniejszych turniejów w sezonie odnotowała przed rokiem na kortach ziemnych im. Rolanda Garrosa w Paryżu. Niedzielny awans, niezależnie od dalszych wyników, da Schiavone awans na szóste miejsce w rankingu WTA Tour, najwyższe w karierze. Obie bohaterki tego maratonu, mimo narastającego zmęczenia, nie oszczędzały się do samego końca, grając agresywnie i ryzykownie w długich wymianach z głębi kortu. Nie odpuszczały żadnej piłki, grając często na granicy błędu. "W takiej sytuacji, kiedy decydować może każdy, nawet przypadkowy punkt, nie można się nawet na moment zawahać. Każda wymiana jest ważna i nie można sobie pozwolić na słabość. Zresztą poziom adrenaliny i tak to uniemożliwia. Trudno opisać, jak bardzo byłam dziś zmęczona fizycznie, ale i psychicznie również. Odprężenie przychodzi dopiero po wygranym lub przegranym meczbolu. Oczywiście wolę, kiedy kończy się to tak, jak dziś" - powiedziała Włoszka, która przed rokiem w Paryżu klękała i całowała kort po każdym wygranym meczu od ćwierćfinału. "Dzisiaj tego nie zrobiłam, choć nie wiem dlaczego. Może dlatego, że to była dopiero czwarta runda. Nie wiem, co będzie dalej, ale niczego nie wykluczam" - dodała. Schiavone potwierdziła w niedzielę opinię jednej z najmocniejszych fizycznie tenisistek w Tourze. Zresztą 25-letnia Kuzniecowa również jest znana z dobrej kondycji i niesamowitej siły gry. Jedynie w ostatnich miesiącach nie zachwycała formą, która dawniej pozwoliła jej być numerem dwa na świecie. Po niedzielnej porażce przyznała, że obecnie wiele czasu poświęca na rozwijanie swojej strony duchowej. "Jestem bardzo religijna osobą, ostatnio nawet bardziej, niż wcześniej. Wierzę w Boga i to pozwala mi w trudnych chwilach, które dotknęły mnie w poprzednim sezonie. Pomaga mi też w odrabianiu strat i powrocie do czołówki" - powiedziała Rosjanka, obecnie 26. na świecie. Kolejną rywalką Schiavone będzie we wtorek liderka rankingu WTA Tour Caroline Wozniacki. W czwartej rundzie, w ciągu 80 minut, Dunka polskiego pochodzenia pokonała Łotyszkę Anastasiję Sevastovą 6:3, 6:4. W drugiej parze 1/4 finału wyłonionej w niedzielę zmierzą się Chinka Na Li (nr 9.) i Niemka Andrea Petkovic (30.), która wyeliminowała byłą liderkę rankingu Rosjankę Marię Szarapową (14.), triumfatorkę Australian Open z 2008 roku. Kolejne mecze czwartej rundy zostaną rozegrane w nocy z niedzieli na poniedziałek. Na godzinę 3.30 wyznaczono spotkanie Agnieszki Radwańskiej (nr 12.) z Chinką Shuai Peng.