Zobaczyć minę "speca od Champions League" po remisie z Dynamem Kijów? Bezcenne. Po tym jak pięć lat temu Jose Mourinho podbił Europę z FC Porto świat uznał, że taki trenerski geniusz zrobi to z każdą drużyną. Na to liczył Ronam Abramowicz, ale się przeliczył, na to liczy Massimo Moratti i też za chwilę może mu być na sercu ciężko. Parady arogancji, z którymi Mourinho było niedawno tak do twarzy, zmieniają się pomału w żałosne dąsy bezradnego trenera. Prezes Interu wydał latem 70 mln euro, by seryjny mistrz Włoch zwojował coś wreszcie w Europie. Zatrudnił przecież wielkiego wodza. Tymczasem na półmetku rozgrywek grupowych charyzmatyczny trener skarży się na bardzo trudne losowanie, które zetknęło ze sobą czterech mistrzów z czterech krajów. Na koniec stwierdza, że ostatni w tabeli Inter wciąż jeszcze nie jest w piekle. Za dwa tygodnie, w Kijowie klub z Mediolanu w piekle może się znaleźć. A na pewno będzie mu bardzo zimno i bardzo gorąco. Nawet drugi remis z Dynamem sprawi, że stanie na krawędzi odpadnięcia. Jeśli wygra potem na San Siro z Rubinem Kazań i wywalczy remis na Camp Nou, to do gry w 1/8 finału osiem pkt pewnie nie wystarczy. A przecież porażka z Ukraińcami nie jest wcale wykluczona. Podobna sytuacja grozi innemu trenerskiemu gwiazdorowi. Drużyna Pepa Guardioli ma na półmetku jeden punkt więcej niż Inter (tyle samo, co Dynamo i Rubin), ale także w rundzie rewanżowej rozegra tylko jeden mecz u siebie. Barcę, podobnie jak drużynę z Mediolanu czekają dwa wyjazdy na Wschód skąd trzeba przywieźć przynajmniej dwa punkty. Nikt sobie nie wyobraża, by obrońca trofeum mógł przepaść w grupie, ale zagrożenie stało się jak najbardziej realne. Najmniej realne wydaje się jednak to, co po losowaniu wszyscy uważali za pewnik. Barca i Inter awansować miały łatwo, bo przecież drużyny ze Wschodu, choć zamożne i silne, w ostatnich edycjach Champions League grały role trzeciorzędne. Raczej upodobały sobie puchar pocieszenia (dziś Liga Europejska), tymczasem mistrzowie Ukrainy i Rosji nie mają zamiaru godzić się ze stereotypem. To by dopiero było wydarzenie, gdyby w 1/8 finału zabrakło Messiego, Xaviego, Ibrahimovica, albo Eto'o i Milito, a znalazłby się tam Rafał Murawski. A miało być tak nudno... INTERESUJESZ SIĘ FUTBOLEM? POROZMAWIAJ Z DARKIEM WOŁOWSKIM!