Podczas gry wewnętrznej Kamil Witkowski biegł z piłką na bramkę, był już w polu karnym, gdy zdecydowanym wślizgiem interweniował Łukasz Tupalski. - Wszedł we mnie czysto - przyznaje Kamil. - Natychmiast jednak straciłem równowagę i niefortunnie upadłem na bark. Od razu usłyszałem jak coś chrupnęło i poczułem ogromny ból - dodaje. - Doszło do przemieszczenia końca obojczyka, co jest następstwem uszkodzenia więzozrostu barkowo-obojczykowego drugiego stopnia po prawej stronie - informuje doktor Bogusław Bobrowski. Zawodnikowi natychmiast udzielono pomocy. - Założyliśmy mu specjalny opatrunek uciskowy (Stimpsona - przyp.), a następnie kamizelkę ortopedyczną. - dodaje fizjoterapeuta Piotr Socha. Witkowski może mówić o ogromnym pechu, bowiem tego typu kontuzje leczy się bardzo długo. - Unieruchomienie musi trwać około 5-6 tygodni, a potem jeszcze Kamila czeka kilkutygodniowa rehabilitacja - wyjaśnia doktor Bobrowski. Napastnik jest wyraźnie dobity tym faktem. - To moja pierwsza tego typu kontuzja. Nigdy nie miałem takiego problemu - przyznaje cichym i smutnym głosem. Kontuzja Witkowskiego jeszcze bardziej komplikuje i tak już trudną sytuację w linii ataku. Z powodu urazów indywidualnie trenują bowiem: Bartłomiej Dudzic i Marcin Krzywicki. Trener Stefan Majewski ma do dyspozycji zaledwie dwóch nominalnych napastników: Tomasza Moskałę oraz Jakuba Kaszubę. - Mamy ogromny problem, ale będziemy musieli go jakoś rozwiązać - przyznaje szkoleniowiec.