<a href="http://quizy.interia.pl/sport/quiz/wybieramy-asow-i-cieniasow-polskiej-ekstraklasy-w-sezonie,394">WYBIERAMY ASÓW I CIENIASÓW EKSTRAKLASY! WEŹ UDZIAŁ W GŁOSOWANIU!</a> Wśród asów, czyli czołowych rozgrywających i skrzydłowych ligi nie może zabraknąć przedstawicieli mistrzowskiej Wisły, a także graczy Legii Warszawa i Lecha Poznań. Miejsce wśród premiowanych pomocników znaleźli również gracze Cracovii, Śląska Wrocław i Piasta Gliwice. Cieniasy to przede wszystkim gracze z tak zwanym "piłkarskim potencjałem". Czyli zawodnicy, od których przed sezonem wiele oczekiwano, a którzy nie spełnili pokładanych w nich nadziei. Dlatego cieniasami mianowaliśmy również kilku graczy z klubów czołówki. ASY Radosław Sobolewski (Wisła Kraków) Lata lecą, a małomówny "Sobol" wciąż rządzi i dzieli w środku pola. Małomówny, bo od lat konsekwentnie ignoruje dziennikarzy nie udzielając żadnych wywiadów. Dużo ma za to do powiedzenia w drużynie Wisły. Jest jej liderem i największym walczakiem. Bez niego "Biała Gwiazda" nie błyszczy już tak samo. Oprócz Sobolewskiego w Wiśle wyróżnił się także Patryk Małecki. Wybił z głowy podstawowy skład Wojciechowi Łobodzińskiemu i samemu strzelał ważne gole oraz zaliczał asysty. Semir Stilić (Lech Poznań) Nieznany młodzieniec z Bośni dzięki grze w "Kolejorzu" stał się prawdziwą gwiazdą ligi. Dla takich jak on ludzie przychodzą na stadiony. Nieoceniony dla Lecha w pierwszej połowie sezonu i meczach pucharu UEFA. Lewą nogą mógłby wiązać krawaty, ale woli nią strzelać gole i dośrodkowywać do kolegów. Nadmiernie eksploatowany nieco zgasł pod koniec sezonu, ale wcześniejszymi dokonaniami zasłużył na miano "asa". Niektórzy żałują, że nie może przyjąć polskiego obywatelstwa. Inni marzą, by mieć takie same tatuaże jak Semir. Dariusz Pawlusiński (Cracovia) Jeden z asów będzie w "Pasy". Co prawda Cracovia zajęła dopiero 14. miejsce w lidze, ale to właśnie popularny "Plastik" został najlepszym strzelcem wśród ligowych pomocników. Jego "młotek" w nodze znów był postrachem bramkarzy i zapewnił mu aż 10 trafień. Niespełna tydzień po zakończeniu sezonu może przebierać w ofertach transferowych, ale zapowiada pozostanie w Krakowie, bo twierdzi, że chce naprawić to, co zepsuł. Cóż za skromny chłopak... Sebastian Mila (Śląsk Wrocław) Były pomocnik reprezentacji Polski miał w tym sezonie trudne zadanie. Musiał zrobić coś, dzięki czemu kibice i dziennikarze przestaną widzieć w nim tylko piłkarza, który strzelił gola Davidowi Seamanowi. W naszej ocenie udało mu się to. Był czołowym piłkarzem Śląska Wrocław. Beniaminka, który fantastycznie poradził sobie po awansie do ekstraklasy. Strzelił pięć goli, do których dołożył osiem asyst. Nie ma wątpliwości, że za taki wynik należy mu się "szacunek". Kamil Wilczek (Piast Gliwice) Szukając wśród asów ekstraklasy jakiegoś "młodego wilka" dobrze rokującego na przyszłość nie mieliśmy zbyt dużych rozterek. Na miano odkrycia zasłużył właśnie Wilczek. Kamil Wilczek z Piasta Gliwice. Choć po przyjściu z GKS Jastrzębie zagrał tylko w 13 ligowych meczach, to pokazał że "piłka nie przeszkadza mu w grze". Nie bał się nieszablonowych zagrań, dużo uderzał na bramkę rywala. Ta nominacja niech będzie dla niego zachętą na przyszłość. Będziemy śledzić rozwój jego talentu. Maciej Iwański (Legia Warszawa) Żaden z pomocników wicemistrzowskiej Legii nie zasłużył na miano asa tak, jak Maciej Iwański. Choć strzelił mniej goli niż przed rokiem w barwach Zagłębia Lubin, to nadrabiał to dokładnymi podaniami. Został najlepszym "asystentem" swojej drużyny i czołowym podającym ekstraklasy. Dobrze komponował się z powracającym do formy Piotrem Gizą. CIENIASY Roger Guerreiro (Legia Warszawa) Cień piłkarza, który błyszczał w zeszłym sezonie na boiskach Ekstraklasy, walczył jak lew na Mistrzostwach Europy i wyceniany był na ponad 5 milionów euro. Popularny "Perejro" zanotował spadek piłkarskiej formy, co momentalnie przełożyło się na spadek wartości. Od jakiegoś czasu nie słychać, aby dobijało się po niego PSG, czy też inne czołowe kluby. Kontrakt kończy mu się już za pół roku, więc może po prostu obija się na boisku, bo nie chce "umierać" za Legię? Maciej Scherfchen (Arka Gdynia) Ma ksywkę "Szeryf", choć ostatnio to określenie do niego nie pasuje. Do naszego rankingu trafił, ponieważ postanowiliśmy symbolicznie ukarać go za faule na pograniczu kryminału. W meczach z Lechem i Ruchem ciął niczym kombajn bizon, a jego rywale (Bartosz Bosacki i Pavol Balaż) tylko boskiej opatrzności zawdzięczają, że przeżyli starcia z żądnym krwi Scherfchenem. Arbitrzy o dziwo w obu przypadkach pokazywali graczowi Arki tylko żółte kartki, a powinni byli natychmiast odesłać brutala do szatni. Damian Gorawski (Górnik Zabrze) Zimowy hit okienka transferowego miał zbawić drużynę Górnika Zabrze, ale niewiele zdziałał. Zagrał tylko sześć meczów dla zabrzan i doznał kontuzji. Henryk Kasperczak miał nadzieję, że "Gora", zagra jak za czasów gry w Wiśle, ale się pomylił. Również drugi ekswiślak - Paweł Strąk grał poniżej oczekiwań. Jako 19-latek stawiał czoła Schalke i Parmie, siedem lat później nie poradził sobie ze słabeuszami ekstraklasy. Wojciech Łobodziński (Wisła Kraków) Największy niewypał transferowy Wisły Kraków w sezonie. Eksplodował tylko raz, w wyjazdowym meczu z Lechią w Gdańsku, kiedy strzelił dwa gole w sezonie (pierwsze jego trafienia!). Poza tym jego nazwisko wymieniano w kontekście gigantycznych zarobków (400 tys. euro rocznie) i przegranej walki o skład z Patrykiem Małeckim. O dziwo "Łobo", który w sezonie rozegrał tylko jeden (sic!) pełny mecz, załapał się do kadry "Orłów Leo" na zgrupowanie w RPA. Radosław Majewski (Polonia Warszawa) Obwołany jednym z największych talentów młodego pokolenia Majewski nie zaliczy upływającego sezonu do udanych. W sierpniu 2008 brał udział w słynnej "aferze lwowskiej", kiedy to na zgrupowaniu kadry balował wraz z Arturem Borucem i Dariuszem Dudką. Leo Beenhakker w końcu mu wybaczył, ale rozgrywający Polonii swoją grą nie dawał mu wielu powodów do wysyłania powołań. Jeśli nie zacznie znów błyszczeć w lidze, zostanie cieniasem na zawsze. Krzysztof Ostrowski (Śląsk Wrocław / Legia Warszawa) Wiele hałasu o nic - tak można podsumować jego zimowe przejście do Legii. Jesienią był czołowym pomocnikiem Śląska Wrocław, lecz po przeprowadzce do stolicy chyba zapomniał jak się gra w piłkę. W pięciu ligowych meczach z "elką" na piersi na boisku przebywał zaledwie 64 minuty! Działacze z Łazienkowskiej chyba żałują, że zapłacili wrocławianom za przyjście piłkarza pół roku przed zakończeniem kontraktu. ZOBACZ TEŻ: <a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/ekstraklasa/news/bramkarskie-asy-i-cieniasy,1316674">Bramkarskich asów i cieniasów</a> <a href="http://sport.interia.pl/raport/transfery/wiesci-z-ekstraklasy/news/asy-i-cieniasy-w-obronie,1317307,812">Asy i cieniasy wśród obrońców</a>