Zwycięstwo Świtu nad Polonią i porażka Widzewa z Górnikiem spowodowały nieznaczne rotacje w strefie spadkowo-barażowej tabeli. Na obecną chwilę z ekstraklasą żegnają się łodzianie i Górnik Polkowice, a swojej szansy na uniknięcie degradacji może szukać w barażach beniaminek z Nowego Dworu Mazowieckiego. Zapraszamy do naszego cotygodniowego podsumowania zmagań pierwszoligowców. ASY Branko Rasic (Świt Nowy Dwór Maz.) Napastnik z Nowego Dworu zapewnił swojej drużynie, walczącej o utrzymanie, bardzo cenne trzy punkty w meczu z innym zespołem zagrożonym spadkiem - Polonią Warszawa. W decydującej akcji podawał mu inny bohater tego spotkania - Łukasz Mierzejewski. Rasic, zwycięskiego gola, zdobył, jakby z niczego, wyskakując zza pleców obrońców w polu karnym i uderzeniem głową posyłając piłkę do siatki. Napastnik, którego kibice pamiętają głównie z afery barażowej sprzed dwóch lat, nie tylko zdobył bramkę, ale także prezentował się bardzo dobrze, szczególnie po przerwie, pokazując kilka ciekawych zagrań. Dickson Choto (Legia Warszawa) Tym razem to nie strzelcy goli (Jacek Magiera i Piotr Włodarczyk) byli bohaterami warszawskiej Legii. Decydująca dla losów meczów z Wisłą Płock była defensywna akcja Dicksona Choto przy stanie 0:0. Obrońca gospodarzy świetnie asekurował Artura Boruca w sytuacji sam na sam. Kiedy Ireneusz Jeleń strzelił obok wychodzącego bramkarza Legii, piłkarz z Zimbabwe z wielką determinacją gonił piłkę zmierzającą do pustej bramki i tuż przed linią zdołał wybić ją na róg. Legia nie straciła więc gola do przerwy, a w drugiej połowie strzeliła dwa i nadal walczy o tytuł - dzięki Dicksonowi. Łukasz Madej (Lech Poznań) Dwie bramki tego pomocnika zapewniły poznaniakom wygraną w Łęcznej. Dla Madeja sobota, 8 maja, na długo pozostanie w pamięci, ponieważ po raz pierwszy w seniorskiej karierze ustrzelił dublet. Wcześniej taka sztuka udawała mu się w reprezentacji Polski juniorów prowadzonej przez Michała Globisza. Drugiego gola Madej zdobył, gdy Lech grał już w osłabieniu po wyrzuceniu z boiska Waldemara Krygera. Pomocnik "Kolejorza" w końcu się przełamał, bo poprzednio do siatki rywali trafił jeszcze na początku rundy jesiennej. Łukasz Juszkiewicz (Górnik Zabrze) Marek Koźmiński, właściciel Górnika, mówił przejmując zespół, że będzie stawiał na młodych piłkarzy. Dość długo taka polityka się nie sprawdzała i zabrzanie spisywali się słabo. W Łodzi jednak karta się odwróciła. Górnik wygrał z broniącym się przed spadkiem Widzewem 2:1, a duży udział przy obu bramkach dla gości miał 21-letni Juszkiewicz, który do Zabrza trafił w przerwie zimowej z Lecha Zielona Góra. Dwukrotnie dogrywał do swoich kolegów, a ci potrafili te podania wykorzystać. Damian Gorawski (Wisła Kraków) Pomocnik "Białej Gwiazdy" imponuje w rundzie wiosennej ambicją i wolą walki. W pojedynku z Dospelem Gorawski po raz kolejny w barwach "Białej Gwiazdy" grał na lewej stronie, choć jego nominalne pozycja jest po drugiej stronie boiska. - Muszę grać tam, gdzie jest dla mnie miejsce - powiedział popularny "Gora", który dobrze wypadł na lewej stronie i przy okazji zdobył gola "ustawiającego mecz". CIENIASY Piłkarze Widzewa Dla łodzian spotkanie z Górnikiem, było meczem o życie. I po tym spotkaniu drużyna Widzewa jest w stanie śmierci klinicznej. Tylko cud może uratować ten zespół przed spadkiem z ekstraklasy. Ale cuda w polskiej lidze się zdarzają. W meczu z Górnikiem łodzianie mogli wygrać. Mieli kilka znakomitych okazji, ale strzelili tylko jednego gola, przeciwnicy dwa i to oni zainkasowali punkty. Trener Widzewa Franciszek Smuda i piłkarze twierdzą jednak, że broni nie składają i będą walczyć do końca. Tylko czy sama walka wystarczy na ekstraklasę? Marcin Bęben (Odra Wodzisław) Bramkarz Odry puścił w spotkaniu z Górnikiem Polkowice gola. Nie byłoby w tym nic dziwnego, bramkarze rzadko zachowują czyste konto przez cały mecz, ale uderzenie Grzegorza Patera z dystansu nie wyglądało zbyt groźnie. Bęben natomiast zamiast interweniować, tylko się przewrócił. - Piłka leciała w moją lewą stronę i w tym kierunku ruszyłem. Jednak w ostatniej chwili futbolówka zmieniła lot. Mam nadzieję, że widać to na telewizyjnych powtórkach - powiedział po meczu Bęben. Dariusz Klytta (Dospel Katowice) W meczu z takim rywalem jak Wisła, taktyka jest prosta - nie stracić gola. W sobotę Dospel "posypał" się już w 4. minucie i odpowiedzialność spada na Dariusza Klyttę. Gorawski strzelił wprawdzie dość mocno, ale dystans był spory i uderzenie niezbyt trudne do obrony. Piłka po strzale pomocnika Wisły otarła się o ręce golkipera gospodarzy i między jego nogami wpadła do siatki. Nic dodać, nic ująć... Robert Mioduszewski (Górnik Łęczna) Jak już karcić bramkarzy to na całego. Tak jak błąd Klytty ułatwił zadanie Wisły w Katowicach, tak fatalny błąd Mioduszewskiego przesądził o porażce Górnika Łęczna z Lechem. Golkiper beniaminka "zawalił" w najmniej odpowiednim momencie. Beniaminek grał w przewadze, przeważał, a tymczasem jeden niezbyt silny strzał z dystansu Madeja i z pomocą Mioduszewskiego piłka wylądowała w siatce beniaminka, który przegrał w ten sposób czwarty mecz z rzędu.... Piłkarze Odry Wodzisław Okrzyki "złodzieje, złodzieje" żegnały schodzących do szatni graczy Odry po przegranych przez wodzisławian meczu na własnym boisku z Górnikiem Polkowice 0:1. - Mają prawo krzyczeć, w końcu zapłacili za bilety, ale żeby nas tak potraktować - powiedział po meczu Marcin Bęben. Rzeczywiście słowa były być może zbyt ostre, ale trudno się dziwić, że niektórym fanom Odry puściły nerwy po porażce z drużyną, która do soboty nie zdołała na wyjazdach zdobyć nawet punktu! Wniosek - trzeba szanować własnych kibiców.