Ostatecznie górą z tej potyczki wyszedł beniaminek, który wygrał 3:2. Dzięki temu zwycięstwu Kolporter Korona awansował na trzecie miejsce w tabeli. Kielczanie tracą sześć punktów do Wisły Kraków i Legii Warszawa, które to zespoły także zdobyły trzy punkty w 16. kolejce. ASY Grzegorz Piechna (Kolporter Korona Kielce) Z czego rozlicza się napastnika? Oczywiście ze strzelonych goli. Dlatego występ "Kiełbasy" w niedzielnym spotkaniu 16. kolejki Orange Ekstraklasy należy uznać za perfekcyjny. Piechna w spotkaniu z Cracovią dwa razy wpisał się na listę strzelców oddając... dwa strzały na bramkę rywali. - Narodził się nam nowy supersnajper - ocenił swojego podopiecznego Ryszard Wieczorek, trener Kolportera Korony. Szkoleniowiec zespołu z Kielc szczególnie pochwalił Piechnę za pierwszą bramkę, którą zdobył pięknym uderzeniem z linii pola karnego. To był 15. i 16. gol lidera strzelców naszej ekstraklasy w tym sezonie. Franciszek Smuda (Zagłębie Lubin) Czy "Franz" jest cudotwórcą? Po przygodzie z Odrą Wodzisław w poprzednim sezonie można było mieć co do tego wątpliwości. Odkąd jednak Smuda objął Zagłębie odpowiedź na pytanie jest jednoznaczna. Za kadencji Drażena Beska lubinianie w pięciu meczach zdobyli tylko trzy punkty, po zmianie szkoleniowca w 11 spotkaniach wzbogacili się o 22 "oczka". "Franz" niby niewiele zmienił w wyjściowym składzie, a mimo to Zagłębie ostatnio wygrywa mecz za meczem. W sobotę pokonali Odrę 2:0 i plasują się już w czołówce tabeli. Smuda nie deklaruje jednak, że jego drużyna będzie walczyła w tym sezonie o europejskie puchary. "Lepiej nie wybiegać tak daleko w przyszłość" - powiedział. Adam Cichoń (Polonia Warszawa) Prawdziwe "wejście smoka" zaliczył Adam Cichoń. W 70. minucie 30-letni napastnik pojawił się na placu gry, kiedy Polonia przegrywała 0:1 i odmienił losy spotkania z Lechem Poznań. Pięć minut po pojawieniu się na placu gry doprowadził do wyrównania, a w samej końcówce po faulu na nim sędzia podyktował rzut karny, który na bramkę zamienił Ensar Arifović. Cichoń bez wątpienia zasłużył na miano bohatera meczu. Dzięki niemu "Czarne Koszule" po raz pierwszy wygrały w tym sezonie przed własną publicznością. Jednak najważniejsze są cenne trzy punkty. Mariusz Ujek (GKS BOT Bełchatów) Przed tygodniem Górnik Zabrze przerwał passę sześciu porażek z rzędu dzięki wygranej nad Górnikiem Łęczna (2:0). Kibice zabrzańskiego klubu liczyli, że od tego momentu Górnik zacznie piąć się w górę tabeli. "Sny o potędze" przerwał Mariusz Ujek. Fani Górnika muszą jednak przyznać, że zrobił to w fantastycznym stylu. Napastnik ekipy z Bełchatowa popisał się kapitalnym uderzeniem z woleja. Przy tym strzale Piotr Lech był bez szans. Dla GKS Bełchatów te trzy punkty mogą mieć niebagatelne znaczenie w walce o utrzymanie w gronie najlepszych. Radosław Sobolewski (Wisła Kraków) Ile znaczy Radosław Sobolewski dla Wisły Kraków było doskonale widać w meczu z Legią Warszawa (0:0), a także potwierdziło się to w sobotę. Gdyby nie 29-letni pomocnik, to kto wie czy mistrzowie Polski utrzymaliby fotel lidera. Już w 5. minucie Sobolewski potężnie huknął z dystansu. Andrzej Bledzewski musiał skapitulować. Gol wyjątkowej urody i jak się później okazało niezwykle cenny, bo dający trzy punkty liderowi. CIENIASY Marcin Cabaj (Cracovia) Bramkarz "Pasów" nie ma szczęścia w końcówce tego roku. W trzecim meczu z rzędu Cabaj puścił trzy bramki i chyba czas, aby przemyślał swoją postawę na ławce rezerwowych. Bramkarz Cracovii szczególnie powinien się wstydzić interwencji przy drugim golu dla Kolportera Korony. Po centrze Marcina Nowackiego z rzutu wolnego Cabaj, nieatakowany przez nikogo, łapiąc piłkę wypuścił ją z rąk, co wykorzystał Grzegorz Piechna z metra pakując futbolówkę do siatki. Takie zachowanie nie przystoi zawodnikowi, który aspiruje do gry w reprezentacji Polski. Piotr Rocki (Groclin Grodzisk Wlkp) Tak na dobrą sprawę niechlubny tytuł "Cieniasa" powinien przypaść całej drużynie wicemistrzów Polski. Postanowiliśmy uniknąć odpowiedzialności zbiorowej i "wyróżnić" zawodnika, który pokonał własnego bramkarza. Groclin przegrał drugi mecz z rzędu. Strata podopiecznych Wernera Liczki do czołówki jest już coraz większa. Klub z wysokimi aspiracjami po 16. kolejkach zajmuje dopiero 10. miejsce. - Mówienie w tej chwili, że Groclin stać na europejskie puchary to nieporozumienie - stwierdził szkoleniowiec grodziszczan. Duża liczba kontuzji w ekipie z Grodziska jest pewnym usprawiedliwieniem dla słabej postawy, ale chyba od zmienników można oczekiwać większej woli walki i zaangażowania. Anderson (Lech Poznań) Polonia Warszawa w obecnym sezonie nie wygrała meczu przed własną publicznością. Tak było do piątkowego meczu z Lechem Poznań. "Kolejorz" ma chyba kompleks klubu z Konwiktorskiej. Podopieczni Czesława Michniewicza przegrali oba spotkania z "Czarnymi Koszulami". Szkoleniowiec Lecha stara się jak może, żeby przekonać zawodników o tym, że trzeba grać do ostatniego gwizdka sędziego, ale nie wychodzi mu to. Lech po raz kolejny traci punkty pozwalając rywalom strzelić gola w ostatnich minutach meczu. Tym razem głównym winowajcą był Anderson, który nie upilnował aktywnego Adama Cichonia. Faul Brazylijczyka w polu karnym. "Jedenastkę" wykorzystuje Ensar Arifović i Lech wraca do Poznania na tarczy. Zamykanie drzwi po wyznaczonej godzinie zbiórki nie pomaga. Może trzeba zastosować bardziej radykalne metody? Piłkarze Wisły Płock i Pogoni Szczecin To co ostatnio prezentuje Wisła Płock woła o pomstę do nieba i aż dziw bierze, że w ogóle znaleźli się chętni, którzy płacą za tak niski poziom. Przed tygodniem wiało nudą w meczu z Odrą Wodzisław (0:0). Identycznie było w konfrontacji z Pogonią Szczecin. Mecz bezbarwny, stojący na słabym poziomie. Płocczanie myślami są już na urlopach, a tu jeszcze każą im grać. Pogoń przyjechała do Płocka po jeden punkt i cel swój osiągnęła nie wysilając się zbytnio. Ci co dali się nabrać przez piłkarzy obu zespołów, szybko już chyba nie wrócą. Oby takich spotkań było jak najmniej.