Zdecydowanie najwięcej nominacji, bo aż sześć w trakcie 17. ligowych kolejek zebrał Artjom Rudniew. Nic w tym dziwnego. Reprezentant Łotwy to w końcu najlepszy snajper naszej ligi. Aż osiemnastokrotnie wpisywał się na listę strzelców, co daje mu znakomitą średnią na mecz, z czego czterokrotnie potrafił ustrzelić hat-tricka. W 89-letniej historii poznańskiego klubu kogoś takiego jeszcze nie było. Wyniki "Kolejorza" w znacznym stopniu są uzależnione od jego formy strzeleckiej. Zdaniem wielu piłkarskich ekspertów, to on ocalił posadę baskijskiego szkoleniowca. Zdobycz bramkowa Rudniewa pozwoliła Lechowi zachować teoretyczne szanse na mistrzostwo Polski. Bez niego podopieczni Jose Mari Bakero pewnie nie utrzymaliby się w górnej części tabeli. A z takim problemem klub ze stolicy Wielkopolski być może będzie musiał się zmierzyć już w rundzie jesiennej. Imponujące popisy strzeleckie Łotysza na bieżąco monitorują kluby zachodnie i kto wie, czy poznaniacy już w zimowym okienku transferowym nie sprzedadzą swojego najskuteczniejszego zawodnika w celu załatania budżetowej dziury. Z podobnym problemem będzie musiała zmierzyć Wisła Kraków, która stoi przed olbrzymim dylematem - czy wykupić Dudu Bitona. Izraelczyka, który jest najskuteczniejszym piłkarzem "Białej Gwiazdy" z pewnością chcieliby zatrzymać kibice, jednak nie wiadomo, czy na taki ruch będzie mógł pozwolić sobie zarząd klubu. Koszt wykupienia piłkarza Sportingu Charleroi wynosi 1,6 miliona euro. Takich pieniędzy na zawodnika nie wydał jeszcze żaden polski klub i wszystko wskazuje na to, że Biton długo miejsca w Krakowie nie zagrzeje. 23-letniemu napastnikowi jednak bezrobocie nie grozi - znalazł się bowiem na celowniku kilku zagranicznych klubów. W przyszłym sezonie powinniśmy za to oglądać Tomasza Frankowskiego. "Łowca Bramek" pomimo upływających lat, nadal jest wyróżniającym się zawodnikiem w naszej lidze. W 2. serii spotkań nasi czytelnicy docenili jego formę strzelecką - wybrali go asem kolejki za to, że w decydującym momencie potrafił rozstrzygnąć losy meczu Jagiellonii z Lechią Gdańsk. Nic więc dziwnego, że 37-letni piłkarz nie dopuszcza do siebie myśli o zakończeniu kariery. Pod względem motorycznym niczym nie ustępuje swoim kolegom z zespołu. Z taką formą ma olbrzymie szanse, żeby przegonić trzeciego w klasyfikacji najskuteczniejszych graczy wszech czasów - Gerarda Cieślika. "Franek" w tym sezonie wyprzedził już słynnego Włodzimierza Lubańskiego, natomiast do legendy Ruchu Chorzów brakuje mu jeszcze jedenastu trafień. Może stanowić nie tylko o sile Legii, ale też reprezentacji Polski Rafał Wolski to prawdziwe odkrycie tego sezonu. Przebojem przebił się do pierwszego składu Legii Warszawa i niemal w każdym spotkaniu prezentuje swoje nieprzeciętne umiejętności. 19-letni jest dopiero na początku swojej piłkarskiej drogi, a już zdążył swoimi niekonwencjonalnymi zagraniami zaskarbić sobie serca wielu kibiców. "Wolak" imponuje przede wszystkim pewnością siebie. Pod względem technicznym jest to najlepiej wyszkolony piłkarz w lidze. Już dziś nie boi się ryzykować efektownych zagrań w meczach o stawkę. - W przyszłości może on stanowić nie tylko o sile Legii, ale też reprezentacji Polski - uważa Rafał Gilewicz, były napastnik reprezentacji Polski, a obecnie ceniony ekspert piłkarski. Do kategorii największego Cieniasa rundy jesiennej nominowaliśmy wspomnianego wcześniej Bakero. Posada baskijskiego szkoleniowca od dawna wisi na włosku. Opiekun Lecha Poznań ma bardzo dziwną wizję trenerską, która w Polsce nie przysporzyła mu zbyt wielu zwolenników. W 14. kolejce spotkań kibice wybrali go Cieniasem ze względu na dziwne, a wręcz niewytłumaczalne rotacje w składzie. W meczu z Podbeskidziem trener poznańskiego zespołu posadził na ławce dwóch najlepszych piłkarzy - Artjoma Rudniewa i Semira Stilicia. Gdy wspomniany duet wreszcie pojawił się na boisku, akcje "Kolejorza" nabrały rozmachu, jednak brakowało czasu, aby przechylić szalę zwycięstwa. Wśród nominowanych nie mogło zabraknąć także Roberta Maaskanta, który po kilku kryzysowych tygodniach został zwolniony z Wisły Kraków. Wobec kiepskich rezultatów osiąganych na krajowej arenie, dotychczasowe rezultaty uzyskane przez "Latającego Holendra" - mistrzostwo Polski, awans do Ligi Europejskiej - nagle przestały mieć jakiekolwiek znaczenie. Szalę goryczy przelała porażka w derbowym meczu z Cracovią. Duże gwoździe do trumny holenderskiego trenera przybijali Osman Chavez i Kew Jaliens. Duet krakowskich obrońców z pewnością przyspieszył proces zwalniania Maaskanta. Postawa obu defensorów w niektórych spotkaniach wołała o pomstę do nieba. Komunikacja w linii defensywnej była wręcz fatalna. Momentami wyglądali tak, jakby grali ze sobą pierwszy raz sprawiając wrażenie kompletnie zagubionych. Na domiar złego brakowało im szybkości, sporo faulowi i często wdawali się w zbędne dyskusje z arbitrem. Darvydas Sernas - transferowy niewypał Zagłębia Lubin Kosztował 400 tysięcy euro, miał być zbawcą i lekarstwem na nieskuteczność lubińskiej drużyny. Tymczasem okazał się transferowym niewypałem, na którym już dawno postawiono krzyżyk. Litewski napastnik zupełnie nie odnalazł się w nowym klubie - strzelił zaledwie trzy gole. To stanowczo poniżej oczekiwań, jakie z nim wiązano. - Pieniądze wydane na niego zostały wyrzucone w błoto - zgodnie krzyczą sympatycy "Miedziowych". Kredyt zaufania Litwin może spłacić wiosną. Jeżeli pomoże lubińskiemu zespołowi utrzymać się w Ekstraklasie, jego nieskuteczność zostanie mu przebaczona.