Przeciwnikami Asseco Prokomu w grupie A będą: Caja Laboral Vitoria, Maccabi Electra Tel Awiw, Partizan Belgrad, Żalgiris Kowno oraz jedna z dwu ekip ze zwycięskich eliminacji. "Wydaje mi się, że to nasi rywale powinni teraz przyjeżdżać do Gdyni z respektem dla Asseco Prokomu. Nie powiem oczywiście, że to my będziemy faworytami wszystkich spotkań, niemniej nikogo nie powinniśmy się obawiać. Zdajemy sobie też sprawę, że poprzedni bardzo udany sezon w naszym wykonaniu rozbudził nadzieje i oczekiwania kibiców będą teraz większe. Postaramy się im sprostać - powiedział PAP Hrycaniuk. Według 26-letniego reprezentanta Polski, teoretycznie najgroźniejszym zespołem w grupie A powinna być Caja Laboral Vitoria. "Mistrzowie Hiszpanii nie mogli zaliczyć ostatniego sezonu w Eurolidze do specjalnie udanych. Zresztą w tych rozgrywkach ta drużyna nie może poszczycić się wielkimi osiągnięciami i podejrzewam, że teraz, w glorii najlepszej drużyny kraju, postawi wszystko na jedną kartę, by wreszcie wygrać. Pozostałe drużyny prezentują zbliżony poziom i znajdują się w naszym zasięgu. Nawet Partizan Belgrad, który niespodziewanie awansował do Final Four" - dodał. Hrycaniuk uważa, że najsilniejsza z czterech grup jest ta, w której rywalizować będą m.in. Olympiakos Pireus, Real Madryt i Unicaja Malaga. "Same nazwy robią wrażenie. Do tego w tej grupie może znaleźć się, po wygraniu kwalifikacji, Uniks Kazań. To są oczywiście teoretyczne rozważania, bo nie znamy jeszcze składów poszczególnych ekip, niemniej te drużyny nie zatrudniają słabych koszykarzy. Ich celem jest zawsze awans minimum do Final Four" - przeanalizował. Gdynianie mogą jednak pochwalić się w minionym sezonie wygraną z każdym z trzech czołowych zespołów tej grupy. "To dowodzi, że każdą drużynę można pokonać. Nie ulega też wątpliwości, że z każdym trzeba podjąć walkę. I nikogo nie można lekceważyć. Mam nadzieję, że nasi działacze i trenerzy zbudują taką drużyną, która będzie w stanie sprostać oczekiwaniom i powtórzyć ostatni sukces. Zapewniam, że zawodnicy, którzy zostali w Gdyni, mają taką ambicję" - podsumował Adam Hrycaniuk