Obydwa środowe mecze rozstrzygały się w końcówkach. W obu górą byli gospodarze, ale do ostatnich chwil nie mogli być pewni awansu. Siedmiopunktowa wygrana broniącego tytułu Asseco Prokomu to mała różnica w pojedynku drużyn rozstawionych z numerem pierwszym i ósmym, w sytuacji gdy faworyt gra u siebie. Jeszcze w 37. minucie zawodnicy z Koszalina przegrywali tylko 76:78. Od tego momentu jednak już nie trafili do kosza, podczas gdy w zespole bardziej utytułowanych i doświadczonych rywali ważne punkty zdobyli jego najlepsi strzelcy Donatas Motiejunas (23 w spotkaniu) i Jerel Blassingame (18) - jedyni z dwucyfrowym dorobkiem. Najskuteczniejszymi graczami AZS byli Piotr Pamuła - 17 i Kamil Łączyński - 14. "W pewnym momencie doszliśmy Asseco na dwa punkty, mieliśmy nawet trzy otwarte rzuty za trzy, ale nie wykorzystaliśmy szansy na zwycięstwo" - powiedział po meczu trener AZS Andrej Urlep. W Zielonej Górze kibice oglądali kolejny odcinek dramatycznego serialu. Tak jak w poprzednich ćwierćfinałowych meczach tych drużyn, które dwukrotnie kończyły się dogrywką bądź też rozstrzygały rzutem w ostatniej sekundzie, teraz też radość i smutek rozdawał los. Przy prowadzeniu gospodarzy 73:71 na sześć sekund przed końcem Darrell Hinson rzucał z rogu za trzy punkty i mógł dać prowadzenie Czarnym, ale nie trafił. Wobec dobrej dyspozycji Waltera Hodge'a - 24 pkt i Kamila Chanasa - 20, Zastalowi nie przeszkodził brak w składzie chorego Kirka Archibeque'a. W Czarnych wyróżnił się Stanley Burrell - 27 pkt. Zespół serbskiego trenera Mihailo Uvalina wyeliminował brązowego medalistę poprzedniego sezonu i stał się sprawcą największej niespodzianki w lidze. W półfinale spotka się z Asseco Prokomem. Pierwszy mecz w niedzielę w Gdyni. Jedną z dwóch porażek w drugiej fazie rozgrywek mistrzowie Polski ponieśli właśnie z Zastalem (68:79 w Zielonej Górze). Czwarty półfinalista znany będzie w czwartek po piątym meczu Trefla Sopot ze Śląskiem Wrocław. Po meczu powiedzieli: Andrej Urlep (trener AZS Koszalin): "Słabo, zwłaszcza w obronie, spisywaliśmy się w pierwszej połowie. Nie realizowaliśmy tego, co sobie założyliśmy przed meczem. Pozwoliliśmy rywalom na zbyt wiele i dopiero po przerwie zagraliśmy tak, jak oczekiwałem. W pewnym momencie doszliśmy Asseco Prokom na dwa punkty, mieliśmy nawet trzy otwarte rzuty za trzy, ale nie wykorzystaliśmy szansy na zwycięstwo".Igor Milicic (kapitan AZS Koszalin): "W tej serii pokazaliśmy, że potrafimy grać z Asseco Prokom co najmniej jak równy z równym, a nawet rozgromić mistrzów Polski we własnej hali. W piątym spotkaniu walczyliśmy do końca i wszystkim naszym zawodnikom należą się słowa uznania za zostawione na boisku serce i zaprezentowaną determinację. Był to dla nas udany sezon, a mógł być fantastyczny. To jest jednak sport i to gdynianie cieszą się z awansu do półfinału". Andrzej Adamek (trener Asseco Prokom): "Nasza rywalizacja z AZS była kwintesencją i prawdziwym sensem play off. Szczególnie w ostatnim spotkaniu mnóstwo było emocji i walki. A zwłaszcza tego ostatniego elementu zabrakło nam w dwóch meczach w Koszalinie. Być może przed rozpoczęciem tej rywalizacji wiele osób nie doceniało naszych rywali, ale AZS to silna, kompletna drużyna, która ma w dodatku bardzo dobrego trenera. Na pewno nie było dziełem przypadku, że koszalinianie wygrali osiem ostatnich spotkań w drugiej fazie rozgrywek". Przemysław Frasunkiewicz (skrzydłowy Asseco Prokom): "Na pewno w Koszalinie zagraliśmy znacznie poniżej oczekiwań. Nie powiem, że zlekceważyliśmy rywali, ale nie podeszliśmy do tych meczów z odpowiednim mentalnym nastawieniem. Dzisiaj od rana widać było wśród wszystkich zawodników szczególną mobilizację. W pierwszej połowie zagraliśmy skutecznie i agresywnie, ale po przerwie trochę zabrakło nam zdrowia. Na szczęście wszystko skończyło się po naszej myśli". Wyniki ćwierćfinałów: Asseco Prokom Gdynia - AZS Koszalin 83:76 (25:19, 24:16, 20:25, 14:16). Stan rywalizacji play off (do trzech zwycięstw): 3-2 Zastal Zielona Góra - Energa Czarni Słupsk 75:73 (25:20, 18:12, 17:21, 15:20). Stan rywalizacji play off (do trzech zwycięstw): 3-2