- Floyd stracił wiarygodność już dawno temu. Nie mam nic do ukrycia, nie muszę uciekać przed żadnymi oskarżeniami - stwierdził słynny kolarz. Obecnie Armstrong startował w wyścigu Tour of California. W czwartek siedmiokrotny zwycięzca Tour de France miał pecha - uczestniczył w dużej kraksie. W efekcie trafił do szpitala, gdzie założono mu szwy na lewym łokciu i lewym policzku (w okolicach oka) i musiał wycofać się z wyścigu. Landis, któremu z powodu dopingu odebrano zwycięstwo w Tour de France w 2006 roku, przyznał się do wieloletniego stosowania niedozwolonego wspomagania. Amerykanin oskarżył też kolarskie środowisko o tolerowanie i ukrywanie tego procederu. Landis udzielił obszernego telefonicznego wywiadu amerykańskiemu portalowi ESPN.com. Wcześniej konsekwentnie zaprzeczał, aby kiedykolwiek dopuścił się stosowania dopingu. Teraz, po prawie czterech latach, wyznał: "Chciałem oczyścić swoje sumienie. Nie chcę być dłużej częścią tego procederu". Amerykanin stwierdził także, że nie czuje się winny tego, co robił, ponieważ jego zdaniem to powszechna praktyka w kolarskim świecie. Po raz pierwszy z dopingiem miał się zetknąć w 2002 roku, kiedy jeździł w US Postal. W tym samym czasie barw tej grupy bronił jego rodak Lance Armstrong. Gazeta "The Wall Street Journal" dotarła natomiast do trzech maili, które Landis rozesłał do kolarskich władz i sponsorów. Amerykanin szczegółowo opisuje w nich proceder nielegalnego wspomagania i jego ukrywania. Wspomina, jak Armstrong podczas zgrupowania w Hiszpanii, prosił go o codzienne sprawdzanie temperatury krwi przechowywanej w lodówce, która znajdowała się w szafie jego hotelowego pokoju. Miała być ona użyta przed Tour de France w 2003 roku. Z zarzutami Landisa nie zgadza się Pat McQuaid, szef Międzynarodowej Unii Kolarskiej (UCI). - Jakie są jego motywy? Ten facet szuka zemsty. To smutne dla całego kolarstwa. To oczywiste, że żywi urazę - powiedział. - On już przedstawiał te oskarżenia w przeszłości. Trzeba jednak zapytać się o jego wiarygodność. Nie ma żadnych dowodów na potwierdzenie jego słów. Mówimy przecież o człowieku, który został skazany za doping przez sąd - dodał. Landis w wyniku pozytywnego testu antydopingowego został zawieszony na dwa lata, do sportu wracając w styczniu 2009 roku. - Chciałbym wszystkim przypomnieć, że to jest człowiek, który kilka razy składał zeznania pod przysięgą, a mimo to zmieniał swoje wersje - stwierdził Armstrong.