Niektórzy członkowie grupy nie dostali pensji za ubiegły miesiąc. Międzynarodowa Unia Kolarska (UCI) oświadczyła, że licencja Pro- Tour kazachskiej grupy może być cofnięta, jeśli team nadal będzie miał problemy finansowe. Armstrong, który swe dochody czerpie jedynie z umów sponsorskich, powiedział, że jest zainteresowany przejęciem, wraz z głównym menedżerem Astany, a swym przyjacielem Johanem Bruyneelem, grupy na własność. Kazachscy właściciele nie skomentowali tych informacji o zamiarach Armstronga. Poza "uprzywilejowanym" miejscem na starcie do pierwszego etapu dla Astany, organizatorzy podali, że jako pierwsi na trasę w Wenecji-Lido ruszą kolarze amerykańskiego teamu - Columbia. Siedmiokrotny triumfator Tour de France, który powrócił do kolarstwa zawodowego, by promować swą charytatywna organizację - Livestrong, ma nadzieje znaleźć fundusze na sfinansowanie swej grupy. Jednak nie do końca jest pewien, czy przejęcie Astany jest możliwe. "Jestem optymistycznie nastawiany. Różni Amerykanie o wielo- etnicznym pochodzeniu wykazywali zainteresowanie naszym planem. Przed zakończeniem Giro będziemy wiedzieli, czy będziemy mogli kupić Astanę" - powiedział 37-letni Armstrong. Pytany, czy team o nazwie Livestrong pojawi się w lipcowym Tour de France, odparł: "Jest to możliwe". Fundacja Armstronga i jego organizacja charytatywna - Livestrong nie są w stanie finansować grupy kolarskiej, bowiem są organizacjami non-profit. Przyszłość grupy Astana ma znaczenie dla jej lidera, zwycięzcy Tour de France 2007 i triumfatora Giro d"Italia 2008, Hiszpana Alberto Contadora. Kapitan grupy ma być rywalem Armstronga, gdy ten będzie ubiegał się o ósme zwycięstwo w TdF. "Gdybym został właścicielem grupy, razem z Bruyneelem, nie pozwoliłbym mu odejść, oczywiście, gdybym miał pieniądze, by mu płacić. Contador jest najlepszy" - podkreślił Armstrong.