Co się pani śniło przez te ostatnie dni przed konkursem? Anna Rogowska: Ciągle tylko skakałam i skakałam. Jadąc już na konkurs finału, powiedziałam trenerowi: "w końcu! Już jestem tak zmęczona tym skakaniem - w dzień i w nocy. Ten konkurs był najprzyjemniejszą rzeczą, najgorsze było to czekanie. Co zrobi pani ze szczęśliwą tyczką, dzięki której zdobyła pani pierwsze mistrzostwo świata? - Już jest cała wycałowana. Ma pani jakiś amulet? Coś co przynosi szczęście? - Nie, nie mam niczego takiego. Jak już, to staram się pozbywać rzeczy, które uważam, że przynoszą mi pecha. Co to jest na przykład? - Na przykład trener ma zabronione przychodzić na zawody w takiej jednej koszulce, która na pewno przynosi pecha. Ma z kolei też taką, która jest szczęśliwa dla nas. W poniedziałek nie mógł jej ubrać, ale była za to w plecaku. Jest pani mistrzynią świata. Przespała się pani z tą wiadomością? - Ze spaniem było trudno. Tyle emocji podczas i po konkursie, że miałam problemy z zaśnięciem. Chyba dopiero o czwartej nad ranem zmrużyłam oko, ale nie jestem pewna do końca czy spałam. Pomału dociera do mnie ta sytuacja. Jestem przeszczęśliwa, że udało się na najważniejszej imprezie zdobyć medal i to złoty. Nie denerwuje panią to, że wszyscy raczej mówią o porażce Jeleny Isinbajewej, a nie o sukcesie Anny Rogowskiej? - Ja tego w ten sposób nie odbieram. Tak naprawdę ja odniosłam sukces, Jelena porażkę i tutaj oba stwierdzenia są prawidłowe. Rosjanka była faworytką i wszyscy się spodziewali, że bez problemu wygra te zawody. Stało się inaczej. Mam nadzieję, że z tego powodu nie odetną nam gazu. (śmiech) Jak pani odpoczywa od sportu? - Nigdzie tak nie odpoczywam jak w domu. Drugą najważniejszą rzeczą jest dla mnie sen. Zasypiam w każdym możliwym miejscu. Poza tym uwielbiam kino. Skąd się wzięła u pani tyczka? - Troszeczkę przez przypadek. Tyczka była bardzo popularną konkurencją w mojej okolicy. W trójmieście trenowała Monika Pyrek, która już odnosiła duże sukcesy i wtedy usłyszałam o takiej konkurencji. Po części tyczka sama mnie wybrała, bo szybko zaczęłam odnosić drobne sukcesy, które zachęciły mnie do kolejnej pracy. Igrzyska olimpijskie w Londynie w 2012 roku, a co dalej? - Koniec. Będę chciała powiększyć rodzinę. To ostateczna decyzja? - Jeżeli chodzi o igrzyska, to tak. Nie wiem, czy nie przedłużymy tej decyzji do mistrzostw świata w 2013 roku, ale to zależy od wyników. CZYTAJ TEŻ: <a href="http://sport.interia.pl/raport/ms-berlin-2009/news/znowu-gafa-braz-dla-moniki-pyrek,1354781">Znowu gafa! "Brąz dla Moniki Pyrek"!</a> <a href="http://sport.interia.pl/raport/ms-berlin-2009/news/niemcy-rogowska-nie-umiala-sie-cieszyc,1354408">Niemcy: Rogowska nie umie się cieszyć!</a> <a href="http://sport.interia.pl/raport/ms-berlin-2009/wiadomosci-z-ms/news/anna-rogowska-i-jej-spelniony-sen-o-mazurku-dabrowskiego,1354197,3001" target="_blank">Anna Rogowska i jej spełniony sen o Mazurku Dąbrowskiego</a>