O godz. 17 w Stuttgarcie, prawdopodobnie w największym w czasie tych mistrzostw upale - prognozy mówią o temperaturze 34 stopni Celsjusza - będą mierzyć się z jedną z najbardziej konsekwentnie grających drużyn tych rozgrywek. Wyjście Ekwadoru z grupy przepowiedział słynny Pele, za co krzywili się na niego polscy kibice. Drużyna z Ameryki Południowej może być dla Anglików twardym orzechem do zgryzienia. Grająca systemem 4-4-2, bardzo konsekwentna w obronie, może być trudna do rozmontowania. Zwłaszcza, że na tym mundialu drużyna Albionu nie zachwyca. Sven Goran Ericsson nie będzie mógł zastosować przygotowywanego na mistrzostwa wariantu ataku z dwoma niskimi napastnikami - poważnej kontuzji doznał bowiem Michael Owen, który w meczu grupowym ze Szwecją boisko opuścił już w pierwszej minucie spotkania. Do gry wrócił Wayne Rooney - na razie jednak nie błyszczy. Silną stroną Anglii jest bez wątpienia druga linia, gdzie świetnie pokazał się ostatnio Joe Cole, który w meczu ze Szwecją popisał się piękną strzeloną z volleya bramką. Poza tym był chyba najbardziej - obok Franka Lamparda - zapracowanym piłkarzem na boisku. To wszystko - plus porażka Ekwadoru z Niemcami aż 0:3 - każe stawiać na Wyspiarzy. Zwycięzca meczu w Stuttgarcie zmierzy się 1 lipca w Gelsenkirchen w ćwierćfinale z tryumfatorem drugiego dzisiejszego spotkania. A w Norymberdze Holandia zmierzy się z Portugalią. Wicemistrzowie Europy zapewnili sobie awans z grupy z kompletem punktów, pokonując po drodze Angolę, Iran i Meksyk, z którym wczoraj wiele problemów miała Argentyna. Ta sama, z którą w grupie zremisowała Holandia. Pomarańczowi, dowodzeni przez Marco van Bastena, staną naprzeciw Portugalczyków, trenowanych przez Luiza Felipe Scolariego. Emocje sięgną zenitu, a mecz może być bardzo interesujący.