Ostatni, 20. etap, tegorocznego Tour de France o długości 154,5 kilometra prowadzący ze Sceaux-Antony, a kończący się na Polach Elizejskich, wygrał Norweg Thor Hushovd z Credit Agricole. Bohaterem wyścigu był jednak Landis. 30-letni zawodnik został trzecim Amerykaninem, który wygrał Tour de France. Przed nim byli to Greg LeMond (1986, 89, 90), a ostatnie lata to popis Lance'a Armstronga (1999-2005). Klasyfikację górską wygrał Duńczyk Mickael Rasmussen z Rabobanku, punktową Australijczyk Robbie McEwen (Davitamon-Lotto), młodzieżową Włoch Damiano Cunego (Lampre), a zespołową T-Mobile. Landis zwyciężył w najbardziej wyrównanym Tour de France od wielu lat, w którym siedmiu kolarzy zakładało żółtą koszulkę, a liderzy zmieniali się aż 10 razy, czyli najwięcej od 1958 roku. W przeddzień prologu w Strasburgu, na skutek afery dopingowej w Hiszpanii, dwie potencjalnie najsilniejsze ekipy - T-Mobile i CSC wycofały największe gwiazdy, które miały we Francji walczyć o schedę po Armstrongu - Niemca Jana Ullricha i Włocha Ivana Basso. W tej sytuacji trudno było wskazać faworyta wyścigu, a Landisa wymieniano w gronie ośmiu-dziesięciu pretendentów do zwycięstwa. 30-letni Amerykanin, wychowany we wspólnocie mennonitów w Pennsylwanii, przez długi czas jechał mało widowiskowo, nie angażując się w żadne ucieczki. Gdy na 16. etapie przeżywał ciężki kryzys i stracił do czołówki osiem minut, obserwatorzy wyścigu jednogłośnie skreślili jego szanse. Tymczasem Landis odrodził się na następnym etapie i po wspaniałej indywidualnej akcji przez pięć alpejskich przełęczy odrobił niemal wszystko co dzień wcześniej stracił, a kropkę nad "i" postawił w sobotniej jeździe indywidualnej na czas. W niedzielę, na etapie przyjaźni do Paryża nikt go już nie niepokoił. Amerykanin dojechał na Pola Elizejskie w środku peletonu. W klasyfikacji generalnej Landis wyprzedził o 57 sekund rewelację wyścigu Oscara Pereiro, który jeszcze w piątek posiadał żółty trykot. Tak wysokiej pozycji Hiszpana nikt się nie spodziewał, mimo że Pereiro w ubiegłorocznym Tour de France zajął dobre, 10. miejsce (Landis był dziewiąty, obaj jeździli w tym samym zespole Phonak). Trzecie miejsce na podium zajął Niemiec Andreas Kloeden. Landis przez trzy lata (2002-2004) był pomocnikiem Armstronga w ekipie US Postal. W zeszłym sezonie przeszedł do Phonaku i stał się liderem ekipy. W bieżącym sezonie sygnalizował wielką formę, wygrywając trzy wyścigi wieloetapowe - Dookoła Kalifornii, Dookoła Georgii, a zwłaszcza Paryż-Nicea. Potwierdził świetną dyspozycję na trasie Tour de France, choć zwycięstwo nie przyszło mu łatwo. Armstrong obserwował finisz wyścigu w pokoju hotelowym przy Polach Elizejskich, w telewizji. - Jestem dumny. I szczęśliwy, że Floyd wygrał. On udowodnił, że był najsilniejszy - powiedział Armstrong dziennikarzowi agencji Associated Press. Landis przyznał na mecie, że miał wiele szczęścia, startując kilka razy w Tour de France u boku Armstronga. - To dało mi wyjątkowe doświadczenie. Moje najbliższe plany to... operacja stawu biodrowego na jesieni - dodał. Wyniki 20. etapu, Sceaux-Antony - Paryż (154,5 km): 1. Thor Hushovd (Norwegia/Credit Agricole) - 3:56.52 2. Robbie McEwen (Australia/Davitamon) 3. Stuart O'Grady (Australia/CSC) 4. Erik Zabel (Niemcy/Milram) 5. Luca Paolini (Włochy/Liquigas) 6. Samuel Dumoulin (Francja/AG2R) 7. Bernhard Eisel (Austria/Francaise des Jeux) 8. Anthony Geslin (Francja/Bougyues Telecom) 9. Alessandro Ballan (Włochy/Lampre) 10. Peter Wrolich (Austria/Gerolsteiner) ten sam czas .. 69. Floyd Landis (USA/Phonak) strata 8 s klasyfikacja końcowa: 1. Floyd Landis (USA/Phonak) - 89:39.30 2. Oscar Pereiro (Hiszpania/Caisse d'Epargne)strata 57 s 3. Andreas Kloeden (Niemcy/T-Mobile) 1.29 4. Carlos Sastre (Hiszpania/Team CSC) 3.13 5. Cadel Evans (Australia/Davitamon-Lotto) 5.08 6. Denis Mienszow (Rosja/Rabobank) 7.06 7. Cyril Dessel (Francja/AG2R) 8.41 8. Christophe Moreau (Francja/AG2R) 9.37 9. Haimar Zubeldia (Hiszpania/Euskaltel) 12.05 10. Michael Rogers (Australia/T-Mobile) 15.07