Glanc nie boi się takich deklaracji. "Rozpoczynając ten sezon, miałam już plany na następny. Wiedziałam, że na pewno jest w tym rekord Polski, niepobity od 1988 roku. Wiem, że mnie na to stać, tylko żeby zdrowie dopisało. Po starcie w stolicy Niemiec jestem bardzo zmotywowana" - powiedziała. Sudoł uważa, że czwarte miejsce w mistrzostwach świata to duży sukces. "Przecież przyjechała tutaj z szóstym wynikiem" - przypomniał. W igrzyskach w Pekinie Glanc nie zaliczyła żadnej próby. Trener jest pewny, że zjadła ją trema. "Tam zapłaciliśmy frycowe. W stolicy Chin Żaneta prezentowała jeszcze niższy poziom przygotowania technicznego. Doszedł stres, ponad 80 tys. kibiców na trybunach i jak tam weszła, to poczuła się jak w kotle. Nie wytrzymała" - powiedział Sudoł, a zawodniczka zapewniła: "Teraz już się niczego nie boję. Nie odczuwałam żadnej presji". Trener ocenił, że w Berlinie było znacznie lepiej. "Stres na pewno jej nie zjadł. Popełniła parę prostych błędów technicznych, które zaważyły na całości. U niej nie działa jeszcze automatyzm". Sudoła zdziwił wysoki poziom konkursu. "W Pekinie 62,70 dawało medal. Zaskoczyła nas Australijka Dani Samuels, która miała w tym roku 62,90, a osiągnęła 65,44. Nie braliśmy jej pod uwagę jako kandydatki do podium. Bardziej liczyliśmy na dobry występ Rosjanki Natalii Sadowej". Trener stanął w obronie swojej zawodniczki. "Internauci zarzucili Żanecie, że nie wykazała woli walki. Są jednak różne typy. Ona się koncentruje, nie tak jak Chinki, które ciągle podskakują, się poklepują. Żaneta wewnętrznie się motywowała. Ona naprawdę walczyła". Po raz ostatni po medal w imprezie o randze międzynarodowej w kobiecym rzucie dyskiem sięgnęła Jadwiga Wajsówna. W mistrzostwach Europy w Oslo w 1946 roku zdobyła brązowy medal. "My też zaczniemy od mistrzostw Starego Kontynentu. Później mistrzostwa świata i igrzyska w Londynie. To takie konkretne cele. Je trzeba mieć, bo bez tego nie da się pracować" - powiedział Sudoł. Wyraził nadzieję, że dzięki sukcesom odniesionym przez poznańskich lekkoatletów przestaną oni być przeganiani ze stadionu. Do Berlina przyjechał prezydent Poznania Ryszard Grobelny, który po raz pierwszy był na tak dużych zawodach. Złożył też pewne zobowiązania w stosunku do obiektu Olimpii.