Tutaj relacjonowaliśmy walkę Adamek - Kliczko na żywo Co prawda niespodzianki nie było, ale "Góral" nie ma się czego wstydzić. W końcu do walki XXI wieku nie przystępował w roli faworyta. Przegrał z pięściarzem, który jest niepokonany od 2003 roku. Polak zaprezentował się znacznie lepiej niż Albert Sosnowski, który mierzył się z ukraińskim mistrzem podczas gali w Gelsenkirchen. - Dziękuję wszystkim za doping. W sporcie trzeba umieć wygrywać i przegrywać. Ja przegrałem i dlatego trzeba tą porażkę jakoś znieść. Zawiodłem kibiców, ale taki jest sport. Ogólnie byłem zdrowy, na nic nie mam co narzekać. Poczułem dwa razy ciosy Witalija. Byłem gorszy. Zawsze walczyłem tak jak przeciwnik pozwala. Możesz chcieć dużo, ale nie zawsze to wychodzi. Dlatego to Witalij jest mistrzem świata. Czułem, że walka nie idzie po mojej myśli - powiedział "Góral". Urodzonemu w Gilowicach bokserowi brakowało przede wszystkim warunków fizycznych. Różnica wagowa i wzrostowa była niezwykle widoczna. Doktor żelazna pięść pewnie wykorzystywał swój atut, którym z pewnością był zasięg ramion. Starszy z braci Kliczko dysponował też mocniejszym uderzeniem i po serii ciosów pokonał naszego bohatera. Adamek w każdej rundzie prezentował się gorzej na tle obrońcy mistrzowskiego tytułu. Nie był w stanie podjąć równorzędnej walki z utytułowanym rywalem. - Każdy wie, że Witalij jest wielkim pięściarzem. Każdy jego mocny cios odbierał mi koncepcję i siłę, ale jestem wojownikiem i walczyłem do końca. Robiłem co tylko mogłem. Przygotowany byłem na sto procent. Witalij ma jednak lepsze warunki. Na pewno będę oglądał moją walkę na spokojnie i wtedy przeanalizuje błędy - podsumował walkę polski bokser. Konrad Kaźmierczak, Wrocław