Już za trzy dni Tomasz Adamek stoczy swój szósty pojedynek w kategorii ciężkiej. Po pokonaniu Andrzeja Gołoty, Jasona Estrady, Chrisa Arreoli, Michaela Granta i Vinny'ego Maddalone, przeciwnikiem "Górala" będzie Kevin McBride. 34-letni Polak uważa, że przygotowania do sobotniego starcia w Newark były jego najlepszymi w dotychczasowej karierze. Mimo że o trzy lata starszy McBride jest skazywany na pewną porażkę, Adamek zapewnia, że jest przygotowany na wszystkie warianty wydarzeń, jakie może przynieść pojedynek w Prudential Center. Podczas przygotowań do walki w Pensylwanii urazy omijały cię do samego końca? Tomasz Adamek: - Jestem zdrowy, co najważniejsze, i gotowy na walkę. Na ciężką walkę. Trenowaliśmy przez siedem tygodni w Bushkill, były to bardzo dobre przygotowania. Wiele się nauczyłem i mam wrażenie, że były to moje najlepsze przygotowania w karierze. Znamy się z Rogerem o kolejny obóz dłużej i wszystko idzie ku dobremu. Dalej się rozwijam, dalej uczę się być coraz bardziej elastycznym, unikać ciosów, a więc tego, co w wadze ciężkiej jest mi najbardziej potrzebne. Mówisz, że były to najlepsze przygotowania w karierze. Właśnie dlatego Roger Bloodworth zadecydował, że wtorkowy trening był twoim ostatnim przed sobotnią walką? - Dzisiaj miałem godzinny spacer po parku. Prawdopodobnie w czwartek zrobię jeszcze kilka rund walki z cieniem. Pięć, sześć rund i to będzie wszystko. Czekam tylko na piątkowe ważenie i sobotni gong. Przed walką z Vinnym Maddalone ważyłeś 98,2 kilograma. Jak będzie tym razem? - Dzisiaj rano ważyłem 98 kilo. Mam nadzieję, że podobną wagę będę miał w piątek. Jak duże będzie twoje zaskoczenie, jeśli McBride będzie wychodził do kolejnych, czwartej, piątej lub szóstej rundy? - Jestem przygotowany na wszystkie możliwe sposoby, którymi będzie chciał mnie zaskoczyć McBride. On również trenował kilka tygodni i dla niego to ostatnia szansa, aby pokazać się na rynku bokserskim. Pewnie postawi wszystko na jedną kartę, jestem na to gotowy. W sobotę chcę stworzyć dla moich kibiców dobre widowisko i mam nadzieję, że tak się stanie. Pojedynek z Mike'iem Mollo pokazał, że McBride nienajlepiej radzi sobie z drobniejszymi, szybkimi zawodnikami. Teraz chyba również nie można mu dawać zbyt wielkich szans. - Myślę, że każdy wielki facet ma problemy z małymi facetami i to się nie zmieni. Szybkość, zwinność, zadawanie ciosów seraimi to moje atuty. To zawsze sprawia problemy dużym bokserom. Nie jesteś zirytowany, kiedy na konferencji prasowej McBride przekręca twoje nazwisko z Adamek na "Amadek"? - Każdy może wypowiadać się tak jak chce. Można straszyć, cwaniakować na konferencjach. Zawsze powtarzam jednak: ring weryfikuje wszystko i to na nim trzeba pokazać to, co potrafi się najlepiej. Nie ma w twojej głowie myśli o Witaliju Kliczce? Jest tylko i wyłącznie McBride? - Tak, bo to jest cel, który muszę osiągnąć przed walką z Kliczką. Myślę o pojedynku z McBride'em i zrobię wszystko, aby wygrać. W mojej podświadomości na pewno jest walka z Kliczką. Wiem, że mnie ona czeka i nie da się jej wymazać z pamięci, ale skupiam się na tym, co będę robił w sobotę. W niedzielę, poniedziałek zaczniemy z Rogerem myśleć już o kolejnych przygotowaniach i ustalać ich plan. Z Rogerem Bloodworthem pracujesz od 2010 roku. W jakich elementach najbardziej poprawiłeś się od tego czasu? - Przyjmuję bardzo mało ciosów na głowę i to w wadze cięzkiej jest bardzo istnotne. Jeżeli przyjmuje się ich dużo, to żywotność jest krótka. Czuję, że na ostatnim obozie jeszcze bardziej poprawiłem się jako bokser i stałem się bardziej elastyczny. Mam nadzieję, że to co wypracowałem w Bushkill, przeniosę na ring w sobotniej walce z McBride'em. W Newark rozmawiał Przemysław Osiak