Adam przejął się swą rolą do tego stopnia, że na koniec ślubowania, zamiast powiedzieć "przyrzekamy" wypalił: "Przysięgamy!". Ślubująca razem z nim alpejka - Agnieszka Gąsienica-Daniel nie nawaliła, tylko powiedziała: "Przyrzekam!", po czym z wyrzutem spojrzała na Adama. - Jak to? Miało być "przyrzekam"?! - napomniała starszego kolegę, gdy wracali do szeregu. Orzeł z Wisły uśmiechnął się tylko od ucha do ucha i machnął lewą ręką, niczym trener, który daje sygnał skoczkowi do startu. - Muszę przyznać, że byłem bardzo stremowany, bo pierwszy raz czytałem ślubowanie olimpijski. Gdyby był któryś z chłopców z reprezentacji skoczków, to bym go poprosił o odczytanie ślubowania. Ja nie lubię wystąpień, w których coś mi się narzuca. Wolę mówić od siebie, od serca - tłumaczył się Adam, któremu spadł kamień z serca, że ma już przysięgę za sobą. ZOBACZ FILM ZE ŚLUBOWANIA ADAMA MAŁYSZA I AGNIESZKI GĄSIENICY-DANIEL: Drobne potknięcie nie popsuło dobrego humoru najlepszemu skoczkowi w historii Polski. - Jestem spokojny przed igrzyskami. Niektórzy na początku sezoni postawili na mnie "krzyżyk". To nie był łatwy okres, ale wiara czyni cuda - podkreślał Adam Małysz. - Cały czas byłem spokojny i wierzyłem w umiejętności doskonałego trenera, jakim jest Hannu Lepistoe, który ma doskonale wszystko poukładane i wie doskonale, co robi. - Przedsezonowe założenia były takie, żeby do igrzysk trzymać się w czołówce i to się udało zrealizować. Jestem w najlepszej "dziesiątce", a ostatnie trzy starty, czyli Zakopane, Obesrtdorf i Klingenthal wypadły mi bardzo udanie. Dlatego jestem optymistycznie nastawiony, podbudowany psychicznie i w ogóle w dobrym nastroju - zapewniał Adam. W nocy z poniedziałku na wtorek czasu polskiego nasz najlepszy skoczek dotrze do Vancouver, skąd uda się do wioski w Whistler. Pozostali skoczkowie z trenerem Łukaszem Kruczkiem w Kanadzie są już od soboty. Do wioski dotarł także medalista olimpijski z Turynu - Tomasz Sikora, który trenuje już na trasie w Whistler. Michał Białoński