- Robi się to także dla przyjemności i dla kibiców. Wiadomo, że fani żyją tym, podobnie jak ja żyję piłką nożną czy sportami motorowymi, którymi się interesuję. To bardzo mnie motywuje. - Wspomniałeś, że interesujesz się sportami motorowymi. Rajdy, Formuła 1? Interesuję się rajdami, a także od dwóch lat Formułą 1. Czy mógłbyś wymienić nazwiska kierowców, którzy Ci imponują? W Formule 1 moimi ulubionym zawodnikami są Mika Hakkinen i Michael Schumacher. Teraz Hakkinen wycofał się ze sportu, został więc Schumacher. Jest to na pewno najlepszy kierowca, a gdy przychodzi do ścigania się po mokrej nawierzchni, to nie ma na niego mocnych. - Wróćmy na chwilę do igrzysk olimpijskich w USA. Miałeś zapewne przed wyjazdem na drugą półkulę jakieś plany minimum. Myślałeś sobie, co musisz osiągnąć, by być zadowolony? - Nie myślałem o igrzyskach w taki sposób. Chciałem po prostu dobrze skakać, a wiadomo, że na igrzyska, będąc w takiej formie, jedzie się zdobywać medale. Myślałem o medalu także dlatego, że jest to uwiecznienie całej mojej pracy i kariery. - Czy między konkursem na średniej a konkursem na dużej skoczni w Salt Lake City był lekki niedosyt, czy też przygotowania zupełnie Cię pochłonęły? - Na pewno był niedosyt. Z drugiej jednak strony mogłem się przewrócić, więc czułem olbrzymią satysfakcję, że udało mi się ustać ten skok. Gdybym się przewrócił, nie byłoby krążka. - Adam, w zbliżający się weekend odbędą się MŚ w lotach w Harrachovie. Jakie są Twoje oczekiwania, na jaki wynik liczysz? - Trudno powiedzieć o jakichś wielkich oczekiwaniach. Przede wszystkim muszę oddać dobre skoki i nie zawieść kibiców, którzy na pewno przyjadą tam ogromnymi grupami. Będę walczył, o tym mogę zapewnić. - Dziękuje za rozmowę - Pozdrawiam wszystkich tych, którzy odwiedzają moją stronę internetową. <A href="http://czateria.interia.pl/gosc?cid=705">Zobacz relację z czata z Adamem Małyszem</a> Rozmawiał Witold Cebulewski