Straty po poniedziałkowych derbach w drużynie Widzewa są niemałe. Za czerwone kartki pauzują Bruno Pinheiro (zawieszony przez Komisję Ligi na trzy mecze) i Piotr Grzelczak. Ten drugi jest jedynym napastnikiem w drużynie łodzian, na którego można liczyć. Pozostali są albo zbyt młodzi, albo zbyt słabi. - To fakt, nie wykorzystujemy kilku bardzo dobrych okazji podbramkowych. Również w derbach Łodzi mieliśmy sytuacje, które powinniśmy zakończyć zdobyciem gola - zauważa Jarosław Bieniuk, strzelec dwóch bramek w obecnym sezonie. Więcej razy nikt z Widzewa do siatki nie trafił, tyle samo goli ma Grzelczak. Mroczkowski, trener łodzian, zwraca uwagę na to, że Legię w Warszawie można pokonać tylko wtedy, jeśli wykorzystuje się niemalże każdą sytuację. Jako przykłady wymienia Śląsk Wrocław i Podbeskidzie Bielsko-Biała, które w stolicy zwyciężyły. - I dlatego też puściłem piłkarzom fragmenty tych spotkań - tłumaczy szkoleniowiec. Piłkarze Widzewa zdobyli dotychczas dziesięć bramek. Niezbyt wiele. W meczu z ŁKS powinni strzelić co najmniej jedną, ale zawiodła skuteczność. - Nie będę ukrywał, bardzo nad tym ubolewam. W tym elemencie mamy problem - przyznaje Mroczkowski. Problem jest jeszcze większy, bo w Warszawie nie zagra Grzelczak. Kto ma być więc główną bronią łodzian w niedzielnym starciu z Legią? Chyba Nikołoz Dżałamidze. Gruzin w derbach spisał się fatalnie, ale wystąpił z gorączką, o czym nie poinformował trenera. Teraz, będąc już zdrowym, ma zagrać lepiej. Z drugiej strony, gdy tylko zaczyna pełnić rolę wysuniętego napastnika, zawodzi na całej linii. - Mnie Dżałamidze bardzo się podoba, jest dobrze wyszkolony technicznie - zauważa Maciej Skorża, trener Legii. Jak wiadomo nieoficjalnie, warszawiacy chcieliby Dżałamidze u siebie. Jak podaje oficjalna strona łódzkiego klubu, Widzew na Łazienkowskiej ostatniego gola zdobył 1499 dni temu. Gdyby tego było mało, to Legia w obronie funkcjonuje bez zastrzeżeń i w czterech ostatnich meczach nie straciła bramki - wszystkie wygrała (z Rapidem Bukareszt, Ruchem Chorzów, Wisłą Kraków i GKS Bełchatów). - Mój zespół coraz częściej wygląda tak, jakbym tego oczekiwał - przyznaje Skorża. Co prawda piłkarze Legii zaczynają odczuwać zmęczenie graniem co trzy dni, Widzewa mają nie zlekceważyć. Zdają sobie jednak sprawę, że w niedzielnym spotkaniu łodzianie w ogóle nie mają kim straszyć. I bardzo możliwe, że przedłużą niechlubną serię bez zdobytego gola na Łazienkowskiej...