Agnieszka jest już w drugim tygodniu imprezy wielkoszlemowej. To chyba dobry czas na pierwsze podsumowania? Tomasz Wiktorowski: Na nie przyjdzie czas po ostatnim pojedynku w Australian Open. Teraz jest przed nami ćwierćfinał, zdecydowanie najważniejszy mecz w tym turnieju. W dotychczasowych czterech pokazała bardzo dobry i mądry tenis, więc patrzymy w przyszłość z optymizmem. Mamy jednak świadomość, że będzie to pierwszy pojedynek w tym turnieju z wyżej notowaną rywalką. Oby Wiktoria była po naszej stronie... Obok Czeszki Petry Kvitovej, Azarenka to obecnie jedna z najmocniejszych tenisistek świata. Agnieszka, oprócz sześciu porażek, ma też trzy zwycięstwa nad nią, w dodatku ostatnie w październiku w Tokio. - Ale w ubiegłym tygodniu przegrała z nią w półfinale w Sydney. Zostawmy jednak te mecze, zresztą wszystkie poprzednie odkładamy, bo tu jest nowe otwarcie. To jest Wielki Szlem, męczące upały i nowe okoliczności. Nie ma wątpliwości, że Azarenka to zawodniczka z najwyższej półki, obecnie numer trzy na świecie. Agnieszka to numer osiem, więc to jej rywalka jest faworytką. W dodatku tuż przed Australian Open wygrała mocno obsadzony turniej w Sydney. Jednak w Melbourne Białorusinka nie miała po drodze zbyt silnych przeciwniczek; żadna praktycznie nie zmusiła ją do większego wysiłku. - Odniosła cztery łatwe zwycięstwa nie dlatego, że rywalki były słabe, lecz dlatego, że tak dobrze grającą Azarenkę ciężko jest zatrzymać. Ona mocno się trzyma linii końcowej, skąd uderza piłki bardzo szybko, tuż po koźle. W ten sposób jakby podwójnie odbiera rywalkom czas na reakcję sprawiając, że są jakby w niedoczasie. Agnieszka również lubi atakować piłki tuż po koźle. - Tak, obie mają świetny timing i mocno wchodzą w piłki w trakcie wymian, ale Azarenka ma zdecydowaną przewagę fizyczną nad Agnieszką. Jest po prostu o wiele silniejsza i przez to więcej daje z siebie w uderzeniach. Radwańska ma z nią bilans meczów 3-6, więc chyba są jakieś sposoby na pokonanie Białorusinki? - Mamy już w głowie jakieś pomysły na ten ćwierćfinał, ale musimy je jeszcze dopracować i na pewno nie będę o szczegółach rozmawiał przed meczem. Trzeba będzie zepchnąć Azarenkę do tyłu, za linię, co nie będzie łatwe. Nie będzie można sobie pozwolić na błędy, no i trzeba będzie walczyć o każdą piłkę. W półfinale w Sydney brakło Agnieszce trochę sił. Nie bez znaczenia było to, że dzień wcześniej zeszła z kortu koło północy, po pokonaniu w trzech ciężkich setach liderki rankingu WTA Caroline Wozniacki. Tu dzień przed meczem z Azarenką zagra najwyżej debla. Czyli tak, jak przed niedzielnym spotkaniem z Goerges. Zwycięstwo nad Niemką było raczej nadspodziewanie łatwe. - Agnieszka grała swoje od początku do samego końca, a przy takiej grze Goerges nie mogła mieć zbyt wiele do powiedzenia. Tym bardziej, że do większości piłek dochodziła z lekkim opóźnieniem. Przez to, że za wolno poruszała się po korcie, źle się ustawiała do uderzeń i dlatego często nie trafiała w kort. Właściwie nie była w stanie utrzymać tempa żadnej dłuższej wymiany, a nie udawało jej się ich kończyć po czterech czy pięciu piłkach. Zresztą podobny problem z szybkością miała już w meczu z Rominą Oprandi; widać to było również na jej treningu. Sztab Radwańskiej śledził uważnie każdy krok Goerges przed meczem... - Nie, nie były to żadne działania szpiegowskie. Po prostu obejrzeliśmy kilka gemów w jej meczu w trzeciej rundzie z Włoszką. Potem, tak się złożyło, trenowaliśmy w tym samym czasie, więc była okazja trochę poobserwować ją na korcie.