- W czwartej rundzie US Open dopadł mnie słabszy dzień. Nie zagrałam tak dobrze jak we wcześniejszych meczach tego turnieju, z pewnością Roberta była lepsza - przyznała Agnieszka Radwańska. - Vinci prezentuje bardzo niewygodny styl, robiłam co mogłam, ale nie udało mi się wiele zdziałać. Tym bardziej, że rywalka była w życiowej formie, a na dodatek sprzyjało jej szczęście - piłka po siatce przechodziła na moją stronę, albo trafiała w samą linię. "Isia" dodała, że Roberta Vinci to nie byle kto. - Jest w topowej "dwudziestce" i w tym roku gra o wiele lepiej, niż wcześniej. Oczywiście, jestem rozczarowana, jak zawsze po porażce na turnieju wielkoszlemowym, ale jakoś muszę z tym żyć - rozkładała ręce Polka. - Włoszka bardzo dobrze posługiwała się slajsem, a także zaskakiwała mnie atakami na stronę forhendową. Świetnie wychodziły jej dropszoty i wycieczki pod siatkę. Było naprawdę ciężko, bo Roberta znajdowała broń na każdy mój oręż - analizowała krakowianka. Amerykańscy dziennikarze dopytywali ją, czy porażka nie jest efektem fizycznego zmęczenia. - US Open jest ciężkim turniejem, gdyż jest przecież niemal na końcu długiego sezonu, a ja w tym roku naprawdę wiele grałam. Dlatego ciężko o zachowanie optymalnych sił, maksymalnej koncentracji, ale nie tylko ja, lecz każda z moich rywalek ma w nogach trudy całego sezonu - podkreślała Radwańska. "Isi" rozchmurzyła się twarz, gdy poproszono ją o ocenę tegorocznych występów. - Jeśli mam jednak podsumować cały sezon, to był to jak dotąd najlepszy mój okres w karierze. Dotarłam do finału turnieju wielkoszlemowego, wspięłam się na drugie miejsce w rankingu WTA - przypominała Agnieszka. Na koniec starsza z sióstr Radwańskich opowiedziała też o najbliższych planach. - Oczywiście to jeszcze nie koniec sezonu. Mam teraz zamiar obronić kilka moich punktów, jakie zdobyłam przed rokiem na turniejach w Azji. Chcę też zaprezentować mój najlepszy tenis na kończących sezon mistrzostwach WTA w Stambule (początek 23 października - przyp. red.) - opowiadała Polka. - Dzięki temu, że w tym sezonie nabiłam już tyle punktów rankingowych, po raz pierwszy mam zapewniony udział w "mastersie". W poprzednich latach musiałam walczyć o każdy punkcik, by złapać się do "dziesiątki". Tym razem presji już nie ma, ale zdobytych punktów przed rokiem, których teraz muszę bronić jest mnóstwo, więc będę starała się obronić przynajmniej większość z nich. MiBi