Maj i czerwiec 2011 roku dla Agnieszki Radwańskiej nie był udany. Najpierw odpadła w IV rundzie Rolanda Garrosa po porażce z Marią Szarapową (szóstą z rzędu). Jeszcze gorzej było na Wimbledonie, gdzie "Isia" odpadła w II rundzie z anonimową Petrą Cetkovską. Druga połowa sezonu dla Polki była o niebo lepsza. Agnieszka wygrała trzy turnieje: w San Diego, Pekinie i Tokio. W tym roku "Isia" odprawiła całą konkurencję na zawodach w Dubaju, a ostatnio w Miami. Dość powiedzieć, że poza czterema meczami z Wiktorią Azarenką, Radwańska jest niepokonaną w 2012 roku tenisistką! Krakowianka rok 2012 zaczynała na 8. pozycji w rankingu WTA, ale błyskawicznie wspięła się na liście WTA, a do trzeciej Petry Kvitovej traci 385 pkt, co można odrobić na jednym dużym turnieju. - Zawodniczki z czołówki mają coraz większe problemy zdrowotne, a inne są zaawansowane wiekowo. "Isia" systematycznie pracuje, więc nie zdziwię się, jeśli na zakończenie roku moja córka zakręci się wokół pierwszej "piątki", a może i "trójki" światowego rankingu - powiedział nam Piotr Robert Radwański w wywiadzie sprzed roku. Wprawdzie pomylił się w przewidywaniach o kilka miesięcy, ale i tak miał dobrego nosa. Na próżno szukać w pierwszej "piątce" sióstr Sereny (31 lat) i Venus (30 lat) Williams, Wiery Zwonariowej (28 lat), Swietłany Kuźniecowej (27 lat), czy Na Li (30 lat). O to, jak zmieniła się w ostatnich miesiącach Agnieszka Radwańska zapytaliśmy jej trenera przygotowania fizycznego, doktora Wacława Mirka z krakowskiej AWF. INTERIA.PL: Co jest tajemnicą sukcesów Agnieszki Radwańskiej? Wacław Mirek*: Składa się na to wiele czynników, począwszy od tych czysto tenisowych, które przez lata z Agą szlifował jej trener i zarazem ojciec, ale warto podkreślić, że ostatnio nasza tenisistka ma coraz mniej "klejów", taśm na sobie, a to oznacza też, że jest w lepszej formie fizycznej i omijają ją kontuzje. Dzięki temu "Isia" może trenować na sto procent, a na korcie czuje się coraz pewniej. Z wiarą w siebie i na coraz mocniejszych nogach startuje do piłki, bo wie, że ją dogoni, a jednocześnie jest przygotowana na ten wysiłek. W podświadomości ma zakodowane, że te sprinty do piłki z początku meczu nie spowodują odcięcia "zasilania" w drugim, czy trzecim secie. Jak długo już wspólnie trenujecie? - Od lata 2010 roku, a więc drugi rok. Na częstsze treningi mamy czas jesienią, gdy kończą się turnieje wielkoszlemowe i Radwańska więcej czasu spędza w Krakowie. Miło mi obserwować, że teraz Agnieszka dochodzi do formy poprzez częste występy na korcie. Łatwo było namówić znaną i majętną już tenisistkę do wytężonej pracy? - To była dla mnie największa niespodzianka, że Aga wykazała się niebywałą wytrwałością i bez słowa protestu znosiła monotonny trening fizyczny, który mógł być dla niej tym bardziej uciążliwy, że następował tuż po dwugodzinnym tenisowym. W ten sposób obciążenia na siebie się nakładały i poprawiała się wytrzymałość Radwańskiej. Myślę, że to teraz procentuje. Jakie akcenty dominowały w waszych treningach? - Były ćwiczenia na płotkach i z piłkami lekarskimi. Agnieszka znosiła wysiłek i pokonywała kolejne etapy. Sama ustawiała sobie poprzeczkę wysoko. Teraz jest już tak zaawansowana, że mogę pracować nie tylko nad poprawą jej wytrzymałości, ale też stosować lekki trening siłowy. Umiejętności czysto tenisowe w połączeniu z rosnącą wytrzymałością i siłą dają jej przewagę na korcie. Abstrahując od wyniku, jaki osiągnie w meczu, tak nastawioną mentalnie zawodniczkę aż miło się ogląda. Agnieszka Radwańska nie powiedziała na korcie jeszcze ostatniego słowa. * Wacław Mirek Doktor nauk o kulturze fizycznej AWF, trener przygotowania fizycznego, trener klasy mistrzowskiej lekkiej atletyki, współpracuje z reprezentacją Polski chodziarzy, był fizjologiem Cracovii w okresie jej najładniejszej gry w Ekstraklasie.