- Nigdy wcześniej nie doszłam do finału w swoim pierwszym turnieju w sezonie. To świetne otwarcie roku i mam nadzieję, że dalej będzie równie dobrze - powiedziała Radwańska, która była lepsza w wygranych wymianach 73-62, asach 3-1 i podwójnych błędach serwisowych 1-4. Czterokrotnie przełamywała podanie przeciwniczki, a sama oddała dwa swoje gemy rywalce. - Rozegrałam w Auckland pięć dobrych meczów, w których nie straciłam nawet seta, więc jestem przygotowana do wielkoszlemowego Australian Open (startuje 14 stycznia - przyp. red.). Chcę w nim dojść przynajmniej do półfinału - stwierdziła 23-letnia krakowianka. Isia zwycięstwem zdążyła się już też pochwalić na swoim profilu na Facebooku. "To mój 11. tytuł!!!! Wow, co za początek sezonu!! :)) Jutro rano lecę już do Sydney... Obiecuję pisać Wam regularnie, co się dzieje! Ściskam każdego z osobna!!!!" - napisała Agnieszka. Właśnie wprost z Nowej Zelandii Radwańska uda się na kolejny turniej do Sydney (z pulą nagród 690 tys. dol.), gdzie również jest najwyżej rozstawiona. Na otwarcie ma wolny los, a w drugiej rundzie spotka się z jedną ze zwyciężczyń kwalifikacji lub Australijką Casey Dellacquą. Jej młodszą siostrę Urszulę już w pierwszym meczu czeka trudne zadanie, bowiem wylosowała Dunkę polskiego pochodzenia Karolinę Woźniacką (nr 7.). Jeśli uda jej się w niedzielę pokonać byłą liderkę rankingu WTA Tour, to w drugiej rundzie może trafić na Wickmayer, jeśli ta wcześniej upora się z Niemką Julią Goerges. Impreza w Sydney potrwa do 11 stycznia.