- Sama nie wiem, co się stało od stanu 3:3. Czy zabrakło mi pomysłu na grę? Sama nie wiem, po prostu nic mi dzisiaj nie szło. Rywalka grała dobrze, zresztą to jest zawodniczka potrafiąca grać na trawie, co nie zmienia faktu, że ja nic takiego nie robiłam, żeby ona grała trochę gorzej - podsumowała poniedziałkowy występ 25-letnia krakowianka. - Nie potrafię powiedzieć, czy gorzej jest przegrać mecz taki jak dziś, do jednej bramki, czy też mecz, który się przegrywa dwoma piłkami tak naprawdę, jak ubiegłoroczny półfinał tutaj. Mówi się, że bardziej boli, jak się przegrywa ledwo, ledwo, więc chyba bardziej żal porażki sprzed roku. Teraz muszę się z tym jak najszybciej uporać. Czas goi rany, więc za kilka dni pewnie przejdzie, tym bardziej że teraz mam prawie miesiąc przerwy - dodała. W poniedziałek wyrównana gra toczyła się do stanu 3:2, po którym krakowianka nie zdołała już zdobyć gema. Przy 0:5 w drugim secie mecz przerwał deszcz i zawodniczki musiały udać się do szatni na blisko dwie godziny. Po powrocie Polka znowu przegrała swój serwis. - Zero pięć to jest taki wynik, że już ciężko myśleć, że się coś uda zmienić. Wiadomo, że bardzo chciałam, ale to już był praktycznie koniec, tak naprawdę mecz był już przegrany. Na pewno Makarowa nie jest zawodniczką z pierwszej dziesiątki rankingu, ale jej gra mi za bardzo nie leży. Każda z nas ma kilka takich zawodniczek, z którymi po prostu nie lubi grać - powiedziała Radwańska. - Wiadomo, że lewa ręka, tu na trawie, jest pewnym utrudnieniem dla przeciwniczek, ale da się z takimi wygrywać. Na pewno jej gra sprawia mi jakąś trudność. Uderza mocno piłki z obydwu stron, ale i tak jak ja gra z kontry, więc żeby z nią wygrać, samemu trzeba zagrać dobrze, a nie tak jak ja dzisiaj - dodała. Radwańska dołączyła do dwóch innych tenisistek z pierwszej czwórki rankingu WTA Tour, które już rundę wcześniej odpadły z Wimbledonu - liderki Amerykanki Sereny Williams i drugiej w rankingu Chinki Na Li. W tej sytuacji najwyżej notowaną uczestniczką londyńskiej imprezy jest obecnie Rumunka Simona Halep (3.), która we wtorek w 1/8 finału spotka się z Zariną Dijas z Kazachstanu. W dniach 7-8 lutego przyszłego roku reprezentacja Polski zadebiutuje w Grupie Światowej rozgrywek o Fed Cup. Będzie wtedy podejmować drużynę Rosji. Jeszcze nie wiadomo gdzie odbędzie się to spotkanie, a jedną z kandydatur jest Kraków. Natomiast w ubiegłym tygodniu swój występ zapowiedziała Maria Szarapowa, która w Wimbledonie będzie walczyć we wtorek o miejsce w ćwierćfinale z Niemką polskiego pochodzenia Angelique Kerber (9.). - Miło by było, gdyby mecz z Rosją odbył się w Krakowie, tym bardziej że jest nowa arena, więc jest gdzie grać. Nigdy w Krakowie czegoś tak dużego nie było, a ja nie pamiętam, kiedy ostatnio grałam w swoim mieście. Co do Szarapowej, to się trochę zdziwiłam, bo ona niezbyt często gra w reprezentacji. No i może przyjechać też Makarowa... Rosjanki mają dość duży wybór - uważa Radwańska. Agnieszka była ostatnią z czterech Polek, jakie wystartowały na londyńskiej trawie w singlu. Pierwsze mecze przegrały tu jej młodsza siostra Urszula, Katarzyna Piter oraz Paula Kania, która do turnieju głównego przebiła się z eliminacji. W męskiej rywalizacji w trzeciej rundzie odpadli Jerzy Janowicz (nr 15.) i Łukasz Kubot, a w pierwszej Michał Przysiężny. Wśród seniorów Polacy pozostali tylko w grze podwójnej i wyjdą na kort w drugiej rundzie we wtorek. Marcin Matkowski w razem z Kolumbijczykiem Juanem-Sebastianem Cabalem (15.) spotka się z najwyżej rozstawionymi amerykańskimi bliźniakami Bobem i Mike’m Bryanami. Natomiast rozpoczęty w sobotę wieczorem mecz (przerwany przez deszcz) dokończą Klaudia Jans-Ignacik i Ukrainka Julia Bejgelzimer. Prowadzą one w pierwszym secie 3:1 z Su-Wei Hsieh z Tajwanu i Chinką Shuai Peng (nr 1.). W poniedziałek udział w rywalizacji juniorów rozpoczął tylko jeden z trzech Polaków - Kamil Majchrzak i pokonał Brazylijczyka Jao Menezesa 6:3, 6:4. Teraz trafi na Amerykanina Noaha Rubina. Przez deszcz na dzień następny przełożono mecze Jana Zielińskiego i Huberta Hurkacza, podobnie jak Jans-Ignacik. Z Londynu Tomasz Dobiecki